|
Uważam, że zajmowanie się adopcją przez SPK zamiast profilaktyką można porównać do azyli dla psów, nic gorszego nie mógł człowiek wymyślić dla zwierząt.Pewnie, że ” lepiej zapobiegać niż leczyć”, ale póki pełno niedoli zwierzęcej, bezkarności tych, którzy im tą niedolę zgotowali to schroniska, hotele, domy tymczasowe są jedynym rozwiązaniem.
Zwierzę samo sobie pomóc nie może niestety, a często dzięki adopcjom ma drugą szansę.
Podziwiam wolontariuszy zajmujących się poprawą losu wszelkich zwierząt. Ich zaangażowanie, determinacja są godne wielkiego szacunku.Świat bez bezdomnych, czy źle traktowanych zwierząt byłby o wiele piękniejszy, ale niestety na razie to tylko pobożne życzenia.
Zgłosiłam do TOZu właścicieli dwóch owczarków i jednego owczarkopodobnego, który wyglądał jakby jedynym błogosławieństwem była dla niego eutanazja. Wcześniej u tych ludzi przewinęło się niestety wiele psów. Efekt - pies jednak został odratowany i po kroplówkach, operacji i dożywieniu przebywa w hoteliku dla zwierząt. Wilczur został odebrany przez organizację i chyba już znalazł dobry dom.
Sunia pozostała i wygląda jak zupełnie inny pies.
Sprawę skierowano do prokuratury, nagłośniono w mediach i ludzi ci są pod lupą pozostałych mieszkańców. Chyba mają zakaz posiadania nowych zwierząt.
Interweniować trzeba, ale dalszy ciąg to zapewnienie lepszych warunków, na przykład mniejszego zła jakim jest przytulisko.
Pewnie, że adoptowane zwierzę jest, pod względem choćby zdrowotnym, zwierzęciem wyższego ryzyka. Z tego na pewno przysposabiający zdaja sobie sprawę. Chcą jednak dać mu drugą szansę i cieszę się, że jest wiele takich osób, bo skrzywdzonych istot jest ogrom.
Skoro masz dzieci i kota to po co brałaś jeszcze królika nie rozumiem, dla mnie to co Ty zrobiłaś to głupota...A to czemu? Ja wzięłam pierwszą króliczkę mając dwa psy, kota i ośmioletnią córkę.
Przeżyła, że swoim stadkiem 9 lat, a z miłości do kotki chyba uważała się też za kota.
Myślę, że jeśli królasek podczas obecności kota czy dziecka wybierał sobie azyl podfotelowy to krzywda mu się nie działa.
Natka -sytuacja sprawiła, że króliś znalazł jeszcze szczęśliwszy dom, a opiekunowie pupila. Czemu nie, ale ponieważ pośrednio mają go przez SPK to nie widzę przeszkód aby pochwalili się byłym opiekunom swoim pupilkiem i jego warunkami życia.Myślę, że o zaistniałej sytuacji wypadało poinformować (w aspekcie ludzkim a nie prawnym) Może nie mają ochoty, ale wypadałoby choćby ze względu na Ciebie. Nie zawszy robimy to na co mamy ochotę.
Co do samych adopcji to przecież procedury są takie a nie inne, aby rozpatrzeć sytuację pod katem choćby odpowiedzialności opiekuna.
W momencie uzyskania praw adopcyjnych ustają czynności monitorujące ośrodka adopcyjnego – tak jest w przypadku ludzi.
O losach mojej adoptowanej Pumci pisałam ja z wdzięczności i sympatii do wolontariuszki, żadnego monitoringu.
Natomiast przy adopcji zostałam poinformowana, że jeśli bym nie mogła/chciała zapewnić Pumci domu to mam ją przynieść do wolontariuszki bez wyjaśniania przyczyn. |
|
|
|