Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby -> Nietrzymający moczu królik Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 20:56, 15 Lip 2013
justynaVet
Lekarz weterynarii
 
Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica/Świebodzin/Szamotuły
Płeć: K





Rzeczywiście nerki są ostrożnie rokujące,myślę ze podjelas decyzje sluszna..za jakiś czas mogłoby być zle..3mamy kciuki wspólnie z moim zwierzyncem..niestety mój uszaty też leczony jest..potworne ropne zapalenie powieki,spojówek..oko wygląda średnio fajnie..ale leczenie podjęte wiec juz lepiej trochę..pozdrawiam,musi być dobrze
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:00, 16 Lip 2013
SremoGirl
 
Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice
Płeć: K





Agga, ja także trzymam kciuki bardzo mocno za Was! Raczej się nie udzielam tutaj, bo z nerkami nie miałam do czynienia, ale stale czytam co u Tosi ciekawego. I ja również podjęłabym taką samą decyzję, chociaż jest trudna. A ludzi nie warto słuchać- ja wiele razy usłyszałam, że "za to co wydałam, miałabym 46546 innych królików"... To smutne, że ktokolwiek może coś takiego powiedzieć... Trzymajcie się, obie jesteście bardzo dzielne! Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 23:51, 19 Lip 2013
Agga
Gość
 





Tośka po udanej operacji dochodzi do siebie. Została na noc w Ogonku, żeby dr Wojtyś mogła ją mieć na oku i podać leki pomagające nerkom ruszyć, jeśli będzie taka potrzeba. Ale mam nadzieję, że rusza same.
PostWysłany: Sob 12:05, 20 Lip 2013
fifi NIDERLANDZKI
 
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cork Irlandia
Płeć: K





zyczymy szybkiego powroty do zdroweczka po zabiegu.kizianki dla uszaka!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 16:54, 20 Lip 2013
Agga
Gość
 





Tośka odebrana, siedzi i zajada z wielkim apetytem. Nerki same zaczęły wczoraj pracować, nie trzeba było niczym pomagać. Jest krwiomocz, ale może być nawet przez 2 tygodnie po operacji. Rana jest długa, ale dowiedziałam się, że nerkę trzeba było wyjąć na zewnątrz iw ten sposób czyścić. Pewnie dlatego duże pole manewru potrzebne.

Kiedy dzisiaj po małą pojechałam, dostałam ją w transporterku, który oczywiście próbowała roznieść w drzazgi. Otworzyłam, żeby się przywitać, a moje głupiutkie zwierzątko wyskoczyło zeń jak z procy, wylądowało mi na ramieniu (dobrze, że mam refleks), dało buzi w nos i się przytuliło Smile
Dzisiaj jeszcze zostajemy na noc w Wawie, tak na wszelki wypadek, aje jutro wracamy do domu.
Pani doktor mówi, że rokowania są ostrożne, ale ja jestem dobrej myśli.
Dzięki wszystkim za trzymanie kciuków i wspieranie nas Smile


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Sob 16:55, 20 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Nie 11:12, 21 Lip 2013
Agga
Gość
 





Cholera, mam kryzys. Emocjonalny.
Tośka wczoraj przestała sikać. Miała apetyt, całkiem była radosna, ale zero sików. Za radą dr Wojtyś dałam jej spokój, żeby w nocy się uspokoiła i zaczęła pić i sikać. Niestety, kiedy rano wstałam, w kuwecie sucho, zero śladu sikania. Tośka się ustawia, próbuje coś zrobić, ale nic nie leci. O 10-tej miałyśmy dzisiaj wracać do Poznania, ale nic mi z tego nie wyszło. Zamiast na dworzec, pojechałam do Ogonka. Tam Tośka dostała kroplówkę z furosemidem i tak sobie siedziałyśmy czekając aż coś się ruszy. I się ruszyło. Tośka się wysikała i miałam wrażenie, że wszystko wraca do normy.
Tylko czy na pewno wraca? Tego nie wiem. I dlatego Tośka została w szpitalu. Tam na pewno w porę lekarz zareaguje, gdyby coś się złego działo. Tam zrobią usg i badania krwi. Najpierw chciałam ją koniecznie zabrać ze sobą, ale mnie w tygodniu nie ma w domu przez 12-14 godzin dziennie. Nie będzie miał kto poić Tośki, jeśli sama nie będzie chciała pić, nie będzie miał kto zrobić usg, czy krwi pobrać i zbadać szybko. Pod tym względem Tośce w szpitalu będzie lepiej. Ale jak sobie pomyślę, że chciałabym ją przytulić, żeby jej było lepiej, że ona będzie tęsknić, że będzie smutna tam sama i chora bez naszych codziennych rytuałów przytulaniowych, to mam ochotę po nią od razu tam jechać. Może jednak lepiej ją mieć w domu? Naprawdę dopadł mnie jakiś dół i zupełnie już nie wiem co jest lepsze na dłuższą metę...
PostWysłany: Nie 18:00, 21 Lip 2013
justynaVet
Lekarz weterynarii
 
Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica/Świebodzin/Szamotuły
Płeć: K





Cieszę się ze Tosia po operacji..Agga daj jej trochę czasu to był ciężki zabieg,Nery muszą ruszyć i cały układ moczowy..bedzie dobrze..wszystko się ustabilizuje ale powoli..jestesmy myślami z Toba nie załamuj się tylko,czekamy na dalsze wieści,calusy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:12, 21 Lip 2013
fifi NIDERLANDZKI
 
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cork Irlandia
Płeć: K





badz silna !!! wszytsko bedzie dobrze! tak jak piszesz w szpitalu ma najlepsza opieke jak bedzie pora to ja wypisza i bedziecie znowu razem spedzac czas ,na pewno to dla Ciebie ciezkie doswiadczenie ale super sobie dajesz rade i to poswiecenie dla zdrowia ukochanego uszaka- oby wiecej takich wspanialych opiekunow!! pozdraiwm serdecznie i czekamy na wiesci o Tosi:)
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 10:37, 22 Lip 2013
Agga
Gość
 





Dajemy radę. Obie.
Dr Wojtyś dzwoniła i mówi, że Tośka sika, ma apetyt. Jest zestresowana, ale kto by nie był.
USG zaplanowane na jutro i na czwartek. Będzie wiadomo jak nerka się regeneruje.
No i ucieszyłam się dzisiaj, że zostawiłam moje zwierzątko w Ogonku, bo nagle się okazuje, że jutro muszę być w Londynie. Nie ma więc tego złego...
PostWysłany: Pon 21:36, 22 Lip 2013
fifi NIDERLANDZKI
 
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cork Irlandia
Płeć: K





super wiesci oby tak dalej :)trzymamy kciuki za szybki calkowity powrot do zdroweczka!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 12:11, 24 Lip 2013
Agga
Gość
 





Tośka znowu jest w dołku...
Nerka na usg wygląda bardzo ładnie, ale mocznik i kreatynina są bardzo kiepskie, czyli nerka nie pracuje. Albo jedna, albo obie. Nie wiem. Teraz mała ma założony wenflon i dostaje 2 razy dziennie kroplówki. Jest dokarmiana, ponieważ nie je. A ja nawet nie mogę jej przytulić i dopiero w piątek mogę po nią, czy do niej pojechać... Sad
PostWysłany: Śro 20:16, 24 Lip 2013
justynaVet
Lekarz weterynarii
 
Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica/Świebodzin/Szamotuły
Płeć: K





Kryzysy jeszcze przed Wami..musisz być silna..Tosia walczy caly czas..trzeba być dobrej myśli..3maj się Kochana..obie się 3majcie!!!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 18:11, 25 Lip 2013
Agga
Gość
 





Dzięki Justyno.
Ten pierwszy kryzys, odpukać, mamy już za sobą. Kreatynina już jest w górnej granicy normy, mocznik jeszcze podwyższony, ale spada. Wczoraj do działań ratujących moje małe uszy włączyła się pani doktor, która operowała Tośkę i dołączyła do leczenia sterydy i jeszcze coś tam, poza kroplówkami. Już nie pamiętam co to dokładnie było. Ale zadziałało. Jednak nefrolog, to nefrolog.
Tylko niestety, ponieważ Tosiorek nadal potrzebuje kroplówek i intensywnego leczenia, nadal pozostanie w szpitalu...
Ale pocieszam się, że wszystko jest na dobrej drodze. Dr Wojtyś mówi, że Tośka jest dokarmiana, bo kiepsko je, ale nie traci na wadze i nie wygląda na nieszczęśliwą. Więc chyba aż tak bardzo za mną nie tęskni. Albo tyle czasu w Ogonku spędziła, że powoli traktuje go jak drugi dom Smile


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Czw 18:12, 25 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Pią 0:08, 26 Lip 2013
fifi NIDERLANDZKI
 
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cork Irlandia
Płeć: K





3maj sie !! trzeba byc dobrej mysli ,zamartwianie sie nic nie pomoze -juz w piatek do niej jedziesz ,ja wierze ze Tosia szybko wroci do zdrowia!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:25, 31 Lip 2013
Agga
Gość
 





Aktualizacja.

Ponieważ ja jestem nadal w zagranicznych rozjazdach, do przyszłego wtorku Tosieńka w Ogonku będzie rezydowała. Chyba mnie już nienawidzi, ale wiem, że ma tam najlepszą opiekę i że jest wypuszczana i biega po lecznicy. I coś czuję, że czuje się tam powoli jak w domu, tyle czasu już tam spędziła... Tylko przytulać się nie daje, bo pewnie branie na ręce jednoznacznie kojarzy się z kłuciem albo innymi nieprzyjemnościami.

Tośka do wczoraj dostawała 2 razy dziennie kroplówki, ponieważ mocznik nadal był wyższy od górnej granicy normy. Dr Wojtyś zdecydowała, że da jej odpocząć od kroplówek i sprawdzi wtedy jak nerki bez nich będą pracowały. Jeśli wyniki będą się pogarszać po kilku bezkroplówkowych dniach, wtedy będzie wiadomo już, ze nerka jest zepsuta i jedyny sposób, żeby pracowała, to kroplówki.
Nie do końca wiem jak to działa, ale jak we wtorek po Tośkę pojadę, to się wszystkiego dowiem.
USG wykazało zwłóknienia w nerce operowanej, ale nie ma stanu zapalnego. Więc dobre i to.

Ale co dalej? Nie mam bladego pojęcia...
PostWysłany: Pią 15:53, 02 Sie 2013
Agga
Gość
 





Właśnie jestem po dłuuuugiej rozmowie z dr Procyszyn, nefrologiem, która operowała Tośkę. Dr Wojtyś jest nieobecna, a ja musiałam dowiedzieć co u mojego zwierząteczka, bo wczoraj zostałam poinformowana, że przestała jeść i nie wiadomo było czemu.
I w sumie nadal nie wiadomo, ale chyba po prostu miała gorszy dzień.

Zrobiono badania krwi i wszystkie parametry są już w normie. Tośka też lepsza dzisiaj i podobno nie widać po niej, żeby za mną tęskniła. Z jednej strony to super, ale z drugiej - po tylu latach razem nawet nie zatęskni? Evil or Very Mad No ale gdyby miała jeszcze do tego wszystkiego z tęsknoty usychać, to na pewno by nie wyzdrowiała, a tak - dochodzi do siebie.

Tośka cierpi na przewlekłą niewydolność nerek i najprawdopodobniej przez dłuższy czas będzie potrzebowała kroplówek, żeby te nerki przepłukać i pomóc im pozbywać się śmieci. Stan nerek będzie się pogarszał, bo choroba polega na tym, że powoli nerka się po prostu kończy. Nie wiadomo kiedy to nastąpi, ale na pewno nastąpi.

Dobre jest to, że operacja się udała, Tośka, z małymi wahnięciami, znosi wszystko dobrze i nerka wraca do siebie. Zwłóknienia, o których pisałam wcześniej, to znowu nieporozumienie z mojej strony, bo to po prostu blizna pooperacyjna. Nie ma to jak sobie wyciągnąć swoje własne wnioski...

Ponieważ rekonwalescencja trwa nieco dłużej niż zakładano, trzeba będzie z operowaniem drugiej nerki poczekać jeszcze z 3-4 tygodnie, ale zdecydowanie można to będzie zrobić i jest szansa, że moje zwierzątko jeszcze przez dłuższy czas ze mną będzie.

Cały czas sobie o tym wszystkim myślę i coraz bardziej siwieję. W życiu nie przypuszczałam, że można tak się z takim małym kosmatkiem związać, żeby przechodzić samą siebie, żeby tylko jej pomóc. Do tego ciągle w pamięci mam fakt, że w Poznaniu chciano mi zwierzę uśpić, a tu wystarczyła odrobina zaangażowania i wiedzy (no dobra, może nie odrobina, a całe tony jednego i drugiego) ze strony lekarzy i okazuje się, że można stwora doprowadzić do stanu używalności.
PostWysłany: Sob 14:28, 03 Sie 2013
MiA__89
Gość
 





Agga co Ty sie masz ... Wspolczuje Ci ,naprawde. A z drugiej strony ze smiechem czytam , o Toskowych fochach za to wszystko...
Trzymam za Tosiaka kciuki , choc czasami mam wrazenie , ze ona jest taka dzielna , zeby moc sie potem za to wszystko na Tobie zemscic Razz
PostWysłany: Wto 17:29, 06 Sie 2013
justynaVet
Lekarz weterynarii
 
Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica/Świebodzin/Szamotuły
Płeć: K





Musicie walczyc dalej.. tak daleko już zaszlyscie razem..Tosia wiele już zniosła i przezyla ale dzięki Twojej milosci nadal radośnie hasa..to wielka wygrana przede wszystkim Twoja i trochę medycyny..pozdrawiam 3majcie sie
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:06, 07 Sie 2013
Agga
Gość
 





Mia, foch jest w tej chwili wprost proporcjonalny do ilości czasu spędzonego w Ogonku. Jest przynajmniej tak długi, jak droga z Poznania do Warszawy Smile

Justyno, bez medycyny ja sama bym mogła tylko się modlić. A tak, mam dr Wojtyś, która razem z nefrologiem poczyniła cuda z moim zwierzakiem.

Jezzu, jak dobrze, że ja do Ogonka w listopadzie trafiłam...
Gdyby był jakikolwiek sposób na odwdzięczenie się Ogoniastym lekarkom, to bym to zrobiła, ale nie wiem jak...

Odebrałam wczoraj moje zwierzątko i jesteśmy w domu. I, uwaga, bez żadnych kroplówek i leków przeciwbólowych! Tośka mocno zjechała na wadze w czasie rekonwalescencji i, mimo dokarmiania, ważyła 965g (był moment, kiedy 930 ważyła). W domu rzuciła się na miskę i prawie wszystko z niej wyjadła. Teraz też micha jest już pusta i muszę dołożyć mojemu przegłodzonemu stworkowi warzyw. Chyba jednak trochę za mną tęskniła, ale wcale tego po sobie nie chce pokazać. Jak ją wczoraj dostałam, to pierwsze co zrobiła, to mnie obdrapała z góry na dół, jakby chciała powiedzieć: "jak mogłaś mnie na tak długo tu zostawić??"
Przytulić nie chciała się wcale, kręciła się i wierciła na moich kolanach i dopiero po dłuższej chwili spokojnie usiadła. Całą drogę z Warszawy trzymałam ją w pociągu na kolanach próbując odkupić chociaż po części swoje winy, ale chyba nie za bardzo mi się udało. Tośka przychodzi na orzeszka, zajada, ale jak tylko ją chcę przytulić, to znosi to ze spokojem, ale zero wzajemności - przy pierwszej sposobności daje drapaka i chowa się za kanapą. No cóż - trzeba będzie tego focha przetrwać. Nawet jeśli objawia się sikaniem wszędzie, tylko nie do kuwet...
Diabeł rogaty jeden...

Zalecenia? Czekać, obserwować i w razie czego działać. Czyli w razie utraty apetytu, krwiomoczu, czy czegokolwiek innego, no-spa w ruch i pewnie kroplówki. Ale, póki co, odpoczywamy, bo małe futro pokłute jest straszliwie od tych wszystkich kroplówek, które trzeba było dawać podskórnie, ponieważ moje przekorne zwierzę miało inne plany niż lekarki i wszystkie wenflony sobie wyrywało albo przegryzało wlewniki. Bo po co ułatwiać życie komuś, kto jej ciągle krzywdę robi? Pokrętne stworzenie Smile

Zatem w tej chwili cieszymy się sobą (ja nią bardziej niż ona mną, na to wychodzi Wink ) i czekamy aż będzie można drugą nerkę wyczyścić.

To tyle z aktualności i mam nadzieję, że do operacji nic tutaj nie będę musiała wpisywać. Chyba że informacje jak świetnie sobie moje maleństwo radzi Smile
PostWysłany: Śro 22:32, 07 Sie 2013
MiA__89
Gość
 





Bo ona Ci daje do zrozumienia , ze poprawczakiem jej nie zlamiesz Razz

Normalnie geba mi sie cieszy jak sobie wyobrazam ta pasje i skupienie w przegryzaniu wlewnika... kazik

Zdrowka dla Tosiorka zycze.
Nietrzymający moczu królik
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 5 z 9  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin