Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby -> Encephalitozoonoza Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Encephalitozoonoza
PostWysłany: Czw 16:53, 28 Mar 2013
Agga
Gość
 





No i chyba się wszystko wyjaśniło. Moje zwierzątko okazało się mieć aktywnego mikroba E. cuniculi. Wyszło z krwi, ponieważ wspomniane przeze mnie wcześniej badania z moczu i kału były wg mnie lekko naciągane (czekałam miesiąc na wynik, a potem dostałam go tylko w przekazie ustnym, nic na papierze, a wyszło, że jest wynik negatywny). Dr Wojtyś również była sceptycznie nastawiona i dlatego w czasie naszej ostatniej w Ogonku bytności, zdecydowałyśmy wspólnie, że trzeba się upewnić i zrobić badania z krwi. A to dlatego, ze moje zwierzątko kilka razy miało przypadłość pod tytułem kręcenie głową na lewo i prawo przez kilkadziesiąt sekund, potem głowa się zatrzymywała i "tańczyły" w ten sposób oczy. Do tego problemy przy spaniu - od jakiegoś czasu miała problemy z trzymaniem pozycji pionowej, kiwała się cała i pyszczkiem często prawie uderzała w podłogę. No i stan małych Tośkowych nereczek też by się tutaj łapał, jako ofiara pasożyta. No i wyszło. Wynik bardzo wysoki (10 razy przekroczona norma przeciwciał, o ile dobrze pamiętam - czekam na wynik mailem, jestem świeżo po rozmowie z dr Wojtyś) i wdrażamy leczenie. Na 19 jestem umówiona u naszej poznańskiej pani doktor, która bardzo chętnie zawsze wdraża leczenie zasugerowane przez dr Milenę, więc pewnie i tym razem problemu nie będzie z zastosowaniem listy leków, którą dostałam.
Przed nami więc dzisiaj wizyta, a potem minimum 10 dni leczenia.

Mam nadzieję, że wreszcie się mój stworek wyleczy i będziemy się sobą jeszcze długo cieszyć.

Edit: po wizycie w Klinwecie dostałyśmy zestaw leków zaordynowany przez dr Wojtyś i zaczynamy walkę z mikrobem. Nie będę podawała nazw leków, żeby ktoś nie wykorzystał i nie próbował na własną rękę zwierzaka z podobnymi objawami leczyć.

P.S. Zakładam nowy temat, żeby był porządek i łatwo było znaleźć. Agga


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Czw 20:29, 28 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Czw 22:11, 28 Mar 2013
tmm03033
Gość
 





Wlasciwa diagnoza to 3/4 sukcesu Agga, nareszcie wiecie na czym stoicie. Teraz tylko mozemy zaciskac kciuki i lapki a reszta zajmie sie Agga Very Happy
Pisz o postepach dobrze??
PostWysłany: Pią 21:53, 29 Mar 2013
Agga
Gość
 





Tmm, masz rację - ucieszyłam się, jak usłyszałam, że wynik jest pozytywny, bo leczyliśmy właściwie ciągle objawy, a nie było wiadomo co leży u podstaw. Teraz przynajmniej nie krążymy po omacku jak dzieci we mgle. Och, jak dobrze, że do Ogonka trafiłyśmy. Kiedy w Poznaniu miesiąc temu o E. cuniculi wspomniałam, że badania robimy, to lekarz robiący Tośce USG powiedział: ale miałaby wyraźnie głowę wykręconą, gdyby to miała. Nikt nawet by nie zaproponował tych badań. A dr Wojtyś na podstawie okamienionych nerek wywnioskowała, że pasożyt może być aktywny. To się nazywa intuicja...

Po pierwszej dobie od rozpoczęcia leczenia moje zwierzątko jest nie do poznania. Pani doktor powiedziała mi, że skutkiem ubocznym sterydu może być zwiększony apetyt, ale nie sądziłam, że aż tak. Zniknęło absolutnie wszystko po nocy - warzywa z miski, resztki granulatu i siemienia lnianego, nawet siano zostało wyskubane prawie całkowicie. Od jakiegoś czasu Tośka sobie zjadała to, co jej podpasowało z warzyw, siankiem dopychała, ale teraz to chyba muszę większe zakupy zrobić, bo inaczej mi meble zwierz schrupie Smile
Wydaje mi się, że jest trochę bardziej radosna - zwłaszcza kiedy rano przyszła sprawdzić dlaczego tak długo śpię, bo zwykle wstajemy o 4, a tym razem 6 godzina, a ja jeszcze nie byłam na nogach. Dawno już tego nie robiła - po prostu czekała aż wstanę i koniec.
Oby dalej dobrze szło. Jeszcze tylko musi zacząć znowu spać na swoim fotelu Smile
PostWysłany: Pią 22:06, 29 Mar 2013
justynaVet
Lekarz weterynarii
 
Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica/Świebodzin/Szamotuły
Płeć: K





Agga świetnie ze przyczyna się znalazła,tyle juz przeszlyscie z Tosia..ciesze się ze odzyskuje mala wigor,3mam kciuki za dalsze pomyslne leczenie pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez justynaVet dnia Pią 22:07, 29 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:13, 03 Kwi 2013
Agga
Gość
 





6 dzień leczenia za nami i zgroza mnie ogarnęła niesamowita dzisiaj.
Ponieważ Tośka miewa dziwne objawy - zjada absolutnie wszystkie bobki, miewa straszliwe fochy, a na dokładkę jej mocz zaczął strasznie cuchnąć, postanowiłam odwiedzić weta. Przy okazji chciałam się z nowym króliczym podobno specjalistą przywitać, jako że nasza pani doktor Kwiecińska poszła w ciąży na zwolnienie.
Oczywiście bez wsparcia ogonkowego i doktor Wojtyś do weta nie idę, więc najpierw konsultacja z panią doktor, a potem Klinwet. I co? Dr Wojtyś zaleciła badania krwi i moczu. Przecież to pestka. Idziemy, bo nowy pan doktor Walorski z klinwetu jest taki super, że królikami z zamkniętymi oczami się zajmuje.
Jako że wcześniej podejrzewaliśmy Tośkę o cukrzycę, w czwartek, jeszcze za bytności dr Kwiecińskiej, poprosiłam o zbadanie krwi glukometrem. Pani dr poprosiła technika, żeby krwi kroplę (dosłownie!) utoczył, a ten tak zmasakrował biednej Tośce uszy, że dzisiaj powiedziałam, że technika przy niej nie chcę widzieć i proszę, żeby lekarz sam krew pobrał.
No to pan doktor zabiera się za pobieranie krwi. Skończyło się na 6 dziurach w uszach, dwóch dziurach w łapkach i ani kropelce krwi do badania. Na więcej nie pozwoliłam, bo chociaż mój królik jest twardzielem, to na zawał pewnie by zszedł tam przy kolejnym kłuciu.
Poprosiłam o wyciśnięcie moczu. Tośka sikała godzinę wcześniej, więc nie powinno być problemu. Ale po 5 minutach bezskutecznego uciskania pęcherza, pan doktor orzekł, że pęcherz pusty. A Tośka w drodze do domu (30 minut) zesikała się po pachy i jeszcze w domu poprawiła w kuwecie. Z pustego to i Salomon ponoć nie potrafił nalać, a Tośce się udało.
I w tej chwili jestem tak wściekła, że aż trudno mi to opisać. Wyszłam stamtąd z komentarzem, że chyba teraz do Warszawy nawet na pobranie krwi i próbki moczu będę musiała jechać.
I gdzie mam teraz iść? Gdzie w Poznaniu jest jakiś wet, który pobierze królikowi krew bez masakrowania małych uszu i wyrywania łapek? Czy naprawdę tak trudno jest tego się nauczyć? Jak patrzyłam jak ten pan doktor wbija igłę OBOK żyły, a potem manewruje igłą pod skórą, żeby żyłę znaleźć, to skóra mi cierpła. A mój królik dzielnie znosił te tortury co jakiś tylko czas łebkiem małym machając...
Dopóki pani dr Kwiecińska nie wróci, z Klinwetem się pożegnamy, bo nie mam ochoty na więcej doświadczeń podobnych.
Tylko jak sobie pomyślę, że mam znowu przechodzić przez to, co zaczęło się 7 lat temu, czyli szukanie kompetentnego weta, to mnie gęsia skóra się robi. Tym bardziej, że moje zwierzątko nie jest na tyle zdrowe, żebym miała czas na szukanie i eksperymenty...
PostWysłany: Śro 20:59, 03 Kwi 2013
Branwen
 
Dołączył: 09 Paź 2010
Posty: 1700
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





Dr Lisiecka sobie poradzi (http://www.kobrawet.pl/) albo w Akademickiej (Dr Chosia lub Sobieralska). Przy czym zapisując się do tej pierwszej musisz zaznaczyć, że chcesz żeby przyjęła Cię doktor Lisiecka, bo inaczej przyjmie Cię pani, która z Nią współpracuje...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:18, 06 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Dzięki Branwen, zapisałam się do dr Lisieckiej na poniedziałek.
Po tej traumie środowej postanowiłam dać małej odpocząć od wetów, chociaż cały czas utrzymuję gorącą linię z dr Wojtyś.
Mam nadzieję, że dr Lisiecka rzeczywiście się okaże być godną swojej opinii. A do tego strasznie ciężko się tam dostać na godziny popołudniowe...
PostWysłany: Pon 18:22, 08 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Wróciłyśmy od dr Lisieckiej i, powiem szczerze, pani doktor zrobiła na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Widać, że ma sporą wiedzę i z niejednym królikiem miała do czynienia.
Ale od początku...
Od kilku dni moje zwierzę buntowało się i nie chciało jeść i się zatykało. Sądziłam, że to skutki uboczne leków, albo znowu jakiś bunt, ponieważ od ostatniej wizyty w środę, kiedy to jej biedne małe uszy zostały zmasakrowane i jedna łapka, która do dzisiaj jest zupełnie sina po próbie pobrania krwi, zaczęły się dziać dziwne rzeczy. W sobotę obudziłam się, Tośka miała biegunkę. Ale jak tylko skontaktowałam się z lekarzem telefonicznie (próbowałam już w sobotę do dr Lisieckiej się zapisać od rana, ale nie wyszło i tylko poradziła co mam robić), podałam probiotyk, Tośce przeszło. W niedzielę się budzę i to samo. Tylko doszła lekka niechęć do jedzenia, ale z ręki wszystko zjadała. Przestała zjadać swoje ukochane orzeszki i zaczęła zostawiać karmę suchą.

W niedzielę biegunka przeszła, ale nie było po niej nic, więc przeprosiłam się z Klinwetem, bo nie znam innej lecznicy czynnej w niedzielę i pojechałam na dyżur. Do pani doktor, która kazała mi się zastanowić nad uśpieniem zwierzaka! Bo znalazła powiększoną nerkę, bo królik schudł z 1,165 na 1,05kg, bo królik jest w gorszym niż zwykle humorze. Wymusiłam podanie leków, nie miałam nawet ochoty dalej słuchać opinii weta, który pierwszy raz zwierzę widzi i od razu krzyżyk na nim stawia. Bo ma już ponad 7 lat! A to tak dużo u królika?
Wyszłam wczoraj stamtąd zupełnie oszołomiona, bo nawet nie było takiej opcji, że to leki na E. cuniculi mogą tak działać. Tylko "coś zżera pani królika od środka i trzeba się zastanowić, czy warto to ciągnąć". Nawet nie pamiętam jak do domu dotarłam, taka byłam wzburzona.

Dzisiaj u dr Lisieckiej było zupełnie inaczej. Też stwierdziła, że królik nie powinien tak chudnąć (dzisiaj waga już pokazała 1,02kg Sad ), że dobrze, że z ręki je, ale źle, że sama nie je, wyczuła zatkane lekko jelita, podała leki, podała kroplówkę. Nerka lewa owszem, powiększona, ale w granicach normy. Stwierdziła, że badania krwi, jak Tośka dojdzie do siebie, bo teraz nie ma sensu, jak jest w takim stanie, to one z urzędu będą złe, a ja tylko zawału dostanę. A jestem już w permanentnym stanie przedzawałowym...

Zaczęło się mniej ciekawie, kiedy pani doktor oglądała zrobione przez dr Wojtyś w lutym fotki zębów (pisałam wcześniej, że dr Wojtyś powiedziała, że niedługo zęby mogą się odezwać, ale postanowiłam zepchnąć to na dalszy plan), dodała do tego pogarszający się apetyt, to zaczęła macać mały łepek i wyszło, że Tośka się wyrywa przy dociskaniu żuchwy do górnej szczęki. Co może oznaczać a) po prostu tego nie lubi, b) bolą ją zęby.

No i tym sposobem dotarłam chyba do kolejnego rozdziału książki pod tytułem "co królika może spotkać".

Wczoraj zakończyłyśmy, zgodnie z ustaleniami z dr Wojtyś, leczenie na E.cuniculi, bo przy tak delikatnych objawach neurologicznych jakie ma Tośka, a do tego przy silnym stresie przy podawaniu leków, objawy miały zostać tylko zaleczone, a nie wyleczone. Tu głównie chodziło o przyniesienie ulgi nerkom. Przy kolejnym zaostrzeniu powtórka z rozrywki.
No i teraz codziennie Tolfine w zastrzyku, żeby ewentualne objawy bólowe związane z zębami zlikwidować i żeby mała zaczęła w końcu jeść.
Do tego probiotyk, żeby małe jelitka wspomóc.
No i przede wszystkim, święty spokój.

W ramach opisanego wcześniej leczenia pasożyta, dwa razy dziennie Tośka dostawała 2 leki, po 1ml z każdego do pyszczka. Ona nienawidzi takich zabiegów (bo kto to lubi) i ja też upatruję stan obecny częściowo w tym właśnie. Więc teraz, poza probiotykiem i przeciwbólowymi nie będzie dostawała nic. Mam nadzieję, że uda mi się ją ułaskawić i wróci jej apetyt i wróci jej dawny wigor.

Trzymajcie za nas mocno kciuki, bo ja już powoli siwieję. Od listopada to moje zwierzę przeszło więcej, niż ja w całym swoim trzydziestokilkuletnim życiu i chyba obie już mamy serdecznie dość. Tylko ja, bo nie mogę patrzeć, jak ona cierpi, a ona, bo zwyczajnie psychicznie chyba tego nie może przejść.
Nie poddajemy się jednak, szukamy pomocy, robimy wszystko, żeby Tośka doszła do siebie. I ja też.


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Pon 18:23, 08 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Pon 20:00, 08 Kwi 2013
tmm03033
Gość
 





Wiesz nienawidze takich durnych diagnoz "bo cos pani krolika zzera od srodka" tak to ja moge powiedziec jako domorosla wrozka badz wet Evil or Very Mad
Szlag mnie trafia na takie diagnozy.
Taka zdaduj zgadula to nie jest powazne w ustach lekarza weterynarji!

Ta Toska to niech sie juz nie wyglupia, niech na wadze podskoczy.

Agga nie bede Cie dopingowac do walki bo sama jestes zmotywowana i zawzieta jak diabli, chwala ci za to kobietko.
Siwymi wlosami sie nie przejmuj wszak farby sa do kupienia!! Laughing
My wysylamy wam wirtualne kciuki i usciski
Dominika i Stampe K
PostWysłany: Wto 9:04, 09 Kwi 2013
fifi NIDERLANDZKI
 
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cork Irlandia
Płeć: K





badz silna i sie nie zalamuj przeciwnosciami-masz nasze wsparcie!!!!!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:37, 09 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Dzisiaj pobiegłam po gerberki, bo stwierdziłam, że skoro królik chudnie, mimo że sama coś tam podjada, to trzeba będzie ją pomęczyć podawaniem czegoś więcej niż tylko z ręki jedzenia (z ręki najchętniej jadła, sama cały czas podjadała sianko). Do tego poszłam kupić też jej ulubione przysmaki (czytaj warzywa), które najchętniej zjadała i wszystkie włożyłam do miski. No i nareszcie moje zwierzę przeprosiło się z miską i teraz siedzi i wciąga co się da. Dzisiaj waga 1,03kg, więc (mam nadzieję, że nie zapeszę, więc tfu, tfu i jeszcze raz tfu przez lewe ramię), idzie w dobrym kierunku.

Dzięki za wsparcie. Powiedziałam jej, że jej wszyscy dopingują i może jej się trochę głupio zrobiło, że takie ataki histerii mi tu odstawia.
Bo zastanawiam się, czy to aby na pewno te zęby. Fakt, kręci nosem na twarde rzeczy, ale gdyby to były zęby, to sianka i suszonych ziół raczej też nie chciałaby gryźć, bo przecież przy nich zęby pracują mocno. Do tego jednego dnia wpylała sałatę rzymską, a dzisiaj liść wzięła jednym zębem i pod chwili go odłożyła. Ale jak za sekundę dałam wielki liść kalarepy, a potem liść bazylii i selera naciowego - zjadła wszystko. Faktem jest też, że jest na przeciwbólowych.
Nie wiem co mam o tym zwierzaku sądzić, ale naprawdę wygląda mi to na atak histerii. Tym bardziej, że kiedy w nocy wstawałam kilka razy (bo to przecież i spać spokojnie nie można, kiedy nie wiadomo, czy królikowi pomóc nie trzeba), to ze zrelaksowanej pozycji od razu przyjmowała skuloną, czekając na jakieś tortury. I to między innymi dlatego wcześniej gerberków żadnych nie chciałam kupować. Moje zwierzę już mnie nienawidzi i każde wzięcie na ręce = torturowanie przez podawanie czegoś do pycholka. Toż średniowieczne narzędzia tortur chyba są niczym w porównaniu z tymi strzykawkami.
No nic, skupiamy się na poprawieniu relacji, żeby królewna się odbraziła i odstresowała. Może wtedy przestanie mi takie numery odstawiać...


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Wto 20:43, 09 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Wto 21:26, 09 Kwi 2013
fifi NIDERLANDZKI
 
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cork Irlandia
Płeć: K





cieszymy sie sie apetyt wrocil a Wasze relacje na pewno sie polepsza tylko potrzeba czasu:)
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 18:41, 11 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Mój wtorkowy optymizm nieco przygasł, ponieważ nic się nie zmienia, poza tym, że teraz Tośka już sama wyjada warzywa z miski i je sianko. Oczywiście wyjada tylko te, które jej najbardziej smakują, ale to już szczegół.
Ale na wadze właściwie nie przybiera, nadal nie chce jeść swoich ulubionych orzeszków i właściwie siedzi głównie na swoim kocyku.
No dobra, jedno się zmieniło - już wczoraj pierwszy raz, a dzisiaj drugi, zgodnie z naszym porannym rytuałem, kiedy robiłam sobie kawę w kuchni, Tośka przyleciała z bzyczeniem i zasiadła pod moimi nogami. Orzeszka jednak odmówiła - tzn wzięła, ale tylko po to, żeby go odstawić obok na podłogę.
Więc po konsultacji telefonicznej z dr Wojtyś, zdecydowałyśmy, że trzeba małą dokładnie znowu przebadać i sprawdzić
a) jak wyglądają zęby i czy to rzeczywiście one mogą być powodem obecnego zachowania
b) czy czasami zwierzę się nie odwapniło, skoro po wykryciu kamicy nerkowej wywaliłam z diety produkty z dużą zawartością wapna
c) czy czasami nie ma przerzutów nowotworowych z macicy wywalonej w listopadzie, a już zmienionej nowotworowo.
d) czego jej brak, że nadal zjada wszystkie swoje bobki, a robi je tak malutkie, że ziarenka pieprzu są 2 razy większe...

No więc odpuszczam sobie poniedziałkową wycieczkę do dr Lisieckiej na badanie krwi i moczu, ponieważ w środę jestem w Ogonku i tam wszystkie badania zrobione będą. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie...
PostWysłany: Pią 19:47, 12 Kwi 2013
Agga
Gość
 





No tym się muszę podzielić, ponieważ moje zwierzę wreszcie zaczęło się przemieszczać po mieszkaniu, przed chwilę z bzyczeniem przybiegła do mnie, jak poszłam do kuchni i zjadła, pierwszy raz od kilku ładnych dni, pestkę od dyni. Drugą już pogardziła, ale jest postęp i znowu widzę światełko w tunelu. Teraz Tosiorek po podaniu probiotyku siedzi koło mnie, ja jedną ręką piszę, drugą ją głaskam. Wczoraj jeszcze od razu po leku szła do siebie tupnięciem po drodze zaznaczając swoje niezadowolenie.
PostWysłany: Pią 20:27, 12 Kwi 2013
SremoGirl
 
Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice
Płeć: K





Nie odzywałam się w wątku, ale stale śledzę Wasze postępy i trzymam kciuki Smile Niestety wiem jak to jest, dlatego tym bardziej jestem z Wami! Bardzo się cieszę, że z małą coraz to lepiej. Smile
Oj, znam to zachowanie po podaniu leku... Very Happy Ale niestety- mus to mus.
Trzymajcie się dziewczyny dzielnie!


Ostatnio zmieniony przez SremoGirl dnia Pią 20:28, 12 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:48, 16 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Coś czuję, że to nie jest tylko zachowaniu po leku.
Wczoraj Tolfedynę w zastrzykach zmieniłam na Metacam, który dostałam od dr Lisieckiej. Zamieniłam, bo lepsze były bobki, a do tego odczynów na skórze po zastrzykach Tośka ma tyle, że już mam problem z wyborem miejsca na wkłucie. Miałam podawać Tolfedynę do momentu poprawienia się stanu przewodu pokarmowego, a potem zamienić na Metacam doustny, bo jest bardziej bezpieczny. Ale jest chyba mniej skuteczny. Albo zalecona dawka za mała.
Wczoraj waga jeszcze była na ostatnio zarejestrowanym poziomie, czyli 1,02, więc nie było powodu do paniki, dzisiaj już tylko 978g.
Już jak Tośkę wzięłam na ręce, czułam, że jest jej mniej niż wczoraj. Do tego połowa śniadania w misce została. Zatem od dzisiaj dokarmiamy gerberkami, bo spadek wagi jest za duży, wróciłam do Tolfedyny. Na szczęście jutro jesteśmy w Warszawie, o 12:20 mamy zaplanowane USG, a potem wizyta u dr Wojtyś. Boję się jak diabli, ale cóż - coś trzeba zrobić.
Niestety, wieczorem służbowo wyjeżdżam do Holandii, ale Tośka zostanie pod najlepszą opieką. Dr Wojtyś zgodziła się, żebym zostawiła ją w Ogonku do piątku i jak w piątkowy wieczór wrócę, to małą odbiorę.
PostWysłany: Wto 19:11, 16 Kwi 2013
theKari
 
Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: K





Agga trzymajcie sie przesylamy Wam dobre fluidy . Bede trzymała za Tosaczka kciuki
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:06, 16 Kwi 2013
tmm03033
Gość
 





Jojj co z ta mala? dawajcie znac Agga, lapki zacisniete.
PostWysłany: Śro 5:01, 17 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Po nocy jest lepiej. Miska pusta (no, prawie, bo Tośka się obraziła na cykorię), rano przyleciała z bzyczeniem do kuchni. I od razu jest inna w dotyku, bardziej pełna. Teraz zwiała za kanapę, bo wyjęłam walizkę, a to już niebezpieczne z jej punktu widzenia. A ja celowo nie pakowałam się wczoraj, bo ostatnie doświadczenia pokazują, ze jakikolwiek sygnał oznaczający wyjazd moje zwierzę mocno stresuje.
No nic, napiszę więcej wieczorem, po wizycie w Ogonku.
PostWysłany: Śro 17:00, 17 Kwi 2013
fifi NIDERLANDZKI
 
Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cork Irlandia
Płeć: K





to dobrze ze apetyt wrocil.3mamy kciuki
Zobacz profil autora
Encephalitozoonoza
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 3  
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin