Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby -> Encephalitozoonoza Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 18:34, 17 Kwi 2013
Agga
Gość
 





I w sumie nie wiadomo o co chodzi. USG wykazało lekkie zapalenie jelit tylko, rtg zębów ich odwapnienie, co może powodować ból. Ale i tak wszystko jest dziwne. Może też encephalitozoon wpływać na układ nerwowy i zmieniać osobowość królicza.
Teraz moje dziecko jest "u cioci Wojtyś" na wakacjach, jest dokarmiana, obserwowana, a ja w piątek ja odbieram. To będą strasznie długie dwa dni, ale wiem, ze w lepsze ręce Tośka trafić nie mogła.
PostWysłany: Czw 16:03, 18 Kwi 2013
Agga
Gość
 





A dzisiaj dostałam wiadomość, że "Tośka je jak wariatka" ofukuje trochę personel i ma lekkie rozwolnienie, ale poza tym wszystko jest dobrze.
No i co ja mam o tym sądzić? Chyba to, że moje zwierzę jest rozpuszczone jak dziadowski bicz i trzeba było ją trochę na siłę pokarmić i musiała to zrobić obca osoba, żeby dotarło do małego łebka, że to nie przelewki i że albo sama zacznie jeść, albo będzie męczona. Wybrała mniejsze zło.
A ja teraz będę myśleć co zrobić, żeby odkręcić tę całą sytuację, która powoduje, że królik miewa fochy...
PostWysłany: Czw 19:42, 18 Kwi 2013
justynaVet
Lekarz weterynarii
 
Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica/Świebodzin/Szamotuły
Płeć: K





Niesamowita ta Twoja Toska..prawdziwa kobieta:PRazz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 22:00, 19 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Najprawdziwsza! Właśnie siedzę w poczekalni Ogonka w oczekiwaniu na siostrę. Na kolanach mam odpasioną Toske, która wtula się we mnie, ale przy okazji wygląda na nieco obrażona. Ale nic. Teraz jej będę mówić, ze jak będzie histeryzować, to ja znowu na wakacje do Ogona zawiozę. Mam nadzieję, ze będzie działać Smile
Tak w ogóle, to w miedzyczasie miała też badania krwi robione, ale i tu wszystko w normie. Więc to naprawdę jakaś gigantyczna histeria była i nic więcej...
Cały czas myślę jednak o tamtej pani doktor z Klinwetu, która nie próbowała nawet zgłębić problemu, tylko najchętniej zwierzę by wyeliminowała. Ile takich królików zostało uśpionych, bo właściciel zaufał lekarzowi? Aż mi się wszystko gotuje jak o tym myślę...


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Pią 22:03, 19 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Pią 23:34, 19 Kwi 2013
tmm03033
Gość
 





Ciesze sie ze Tosia "idzie dobra droga" niech sie focha.. na zdrowko Laughing
PostWysłany: Sob 20:27, 20 Kwi 2013
theKari
 
Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: K





Hej oglodam wlasnie Tosie na facabook-owej stronie ogonka:D
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 22:00, 20 Kwi 2013
Agga
Gość
 





No bo ją tam wrzuciłam, jako dowód na to, że to naprawdę niesamowite miejsce. W Poznaniu Tośkę by mi uśpili, w Ogonku w 2 dni doprowadzili do stanu używalności. Mam ochotę ozłocić dr Wojtyś, bo ta kobieta naprawdę jest cudotwórczynią.


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Sob 22:01, 20 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Nie 10:36, 21 Kwi 2013
theKari
 
Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: K





wiesz nie rozumie takiego podejść nie sprawdza co dolega tak naprawdę królikowi i od razu uśpić bo to najłatwiejsza droga ehhhh....brak slow
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:08, 21 Kwi 2013
justynaVet
Lekarz weterynarii
 
Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica/Świebodzin/Szamotuły
Płeć: K





hmm... mysle ze wiem o co tu chodzi lekarzom..pies i kot to zwierzeta do ktorych ludzie niezwykle sie przywiazuja, zyja dlugo i ludzie chca je leczyc, wydawac pieniadze i diagnozowac bo nie chca stracic przyjaciela..jednak KROLIK w mniemaniu wiekszosci spoleczenstwa to zwierze hodowlane(futro, mieso) i ciezko zrozumiec ludziom ze mozna rowniez sie do niego przywiazac i kochac tak samo jak inne zwierzeta towarzyszace, uwazaja ze skoro krolik kosztuje w zoologicznym przypuscmy 50zl to po co leczyc? wydawac pieniadze, skoro mozna kupic sobie za 50 zl nowego, zdrowego..Polacy jeszcze dlugo musza dojrzewac ze zwierzeta czuja..ze nie wolno wiazac i glodzic psa na lancuchu ani lapac krolika za uszy i znecac sie, tak jak mialo miejsce jeszcze jakis czas temu..wiekszosc lekarzy poszla na studia bo tatus, mamusia sa weterynarzami starej juz daty..i uczyli ze najwazniejsze sa pieniadze a nie pacjent..czyli lubimy psy i koty a reszte swoja niewiedza skazujemy na smierc..i tak wlasnie jak piszecie ile malych stworzen moglo stracic zycie przez to..ale na szczescie sa ludzie, ktorzy kochaja naszych malych milusinskich i lecza je mimo przeszkod:)) mam nadzieje ze bedzie nas jeszcze wiecej:))))
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:22, 21 Kwi 2013
theKari
 
Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: K





justynaVet napisał:
hmm... mysle ze wiem o co tu chodzi lekarzom..pies i kot to zwierzeta do ktorych ludzie niezwykle sie przywiazuja, zyja dlugo i ludzie chca je leczyc, wydawac pieniadze i diagnozowac bo nie chca stracic przyjaciela..jednak KROLIK w mniemaniu wiekszosci spoleczenstwa to zwierze hodowlane(futro, mieso) i ciezko zrozumiec ludziom ze mozna rowniez sie do niego przywiazac i kochac tak samo jak inne zwierzeta towarzyszace, uwazaja ze skoro krolik kosztuje w zoologicznym przypuscmy 50zl to po co leczyc? wydawac pieniadze, skoro mozna kupic sobie za 50 zl nowego, zdrowego..Polacy jeszcze dlugo musza dojrzewac ze zwierzeta czuja..ze nie wolno wiazac i glodzic psa na lancuchu ani lapac krolika za uszy i znecac sie, tak jak mialo miejsce jeszcze jakis czas temu..wiekszosc lekarzy poszla na studia bo tatus, mamusia sa weterynarzami starej juz daty..i uczyli ze najwazniejsze sa pieniadze a nie pacjent..czyli lubimy psy i koty a reszte swoja niewiedza skazujemy na smierc..i tak wlasnie jak piszecie ile malych stworzen moglo stracic zycie przez to..ale na szczescie sa ludzie, ktorzy kochaja naszych malych milusinskich i lecza je mimo przeszkod:)) mam nadzieje ze bedzie nas jeszcze wiecej:))))
zgadziam sie w calosci z toba ja kocham moja Dziuniek jak wlasne dziecko i jak bedzie trzeba to bede ja leczyc mimo wszystko
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:27, 22 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Powiem tak - wszystko powinno zaczynać się od wetów. I dzięki Bogu, że jest już ich ta garstka, która szerzy kaganek oświaty i sama potrafi działać cuda, ale ta garstka to nadal za mało na potrzeby długouchych pacjentów.
Takich Tosiek przecież jest setki albo i tysiące.
A rzeczona w domu jest od sobotniego wieczora (piątkowa noc i sobota jeszcze u siostry, stąd na zdjęciu na Ogonkowym FB klatka, bo w domu Tośka jej nie ma) i co? Na początku głównie pilnowała swojego kocyka i jadła sobie sama, ale niezbyt dużo. Ale postanowiłam, że dam jej czas. Wczoraj wieczorem już była za kanapą, a teraz właśnie, po wyjedzeniu warzyw z miski (to się naprawdę dawno już nie zdarzyło), przyszła mnie zaczepiać i domagać się pieszczot!
Tylko ja postanowiłam dać jej spokój i przez 3-4 dni nie podawać absolutnie żadnych leków, żeby nie dać jej powodów do fochów. A powinnam podawać Osteogenon na odwapnione zęby i chiński preparat na nerki. Ale uważam, że chwilowo nie są to leki absolutnie niezbędne i ważniejsza jest psychika zwierza i daję jej czas na przyzwyczajenie się do domu znowu, do mnie i do tego, że nie zawsze biorę ją na ręce po to, żeby zrobić jej krzywdę.
I dopiero od jutra albo środy zacznę podawać leki, ale tym razem od razu ze środkiem o działaniu lekko uspokajającym, żeby nie było powtórki z rozrywki.
Co mogę powiedzieć? Co za królik...


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Pon 19:29, 22 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Wto 9:06, 23 Kwi 2013
theKari
 
Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: K





oj Agga masz ty wesoło z ta TośkąVery Happy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:33, 29 Kwi 2013
Agga
Gość
 





Moje zwierzę nareszcie przekroczyło kilogram na wadze! Jeszcze wczoraj wieczorem ją ważyłam i wyglądało na to, że nie przybiera, ale przed chwilą wrzuciłam ją na wagę i już jest 1 z przodu Smile Może po prostu się więcej najadła, ale to i tak dobrze, jak na moje zwierzę Smile

Objawy E. cuniculi nadal są, w transporterze kręci głową i oczy latają, cała się w niekontrolowany sposób po transporterze rzuca, ale postanowiłam to tymczasem zignorować. Objawy podobno nasilają się w sytuacjach stresowych, a jak wiadomo, transporter jest bardzo stresogenny dla mojego zwierzaka, który w ciągu ostatnich kilku miesięcy przebywał tam nadspodziewanie dużo razy w drodze do i od weta.

Zatem, póki co, cieszę się, że mała je i przybiera na wadze (co za ulga!!), a póki objawy pasożytnicze się nie nasilą (tfu, tfu), dajemy z leczeniem spokój. Oczywiście wszystko po uzgodnieniach z dr Wojtyś.
PostWysłany: Pon 19:13, 29 Kwi 2013
tmm03033
Gość
 





Milo uslyszec ze mala wziela sie w garsc Laughing
PostWysłany: Pon 21:17, 29 Kwi 2013
Agga
Gość
 





A jaką ja ulgę poczułam? Od kilku dni, kiedy Tośka zaczęła wykazywać objawy powrotu do świata normalnych, mogę normalnie spać i normalnie jeść. Ileż taki mały stwór człowieka zdrowia i nerwów kosztuje...
PostWysłany: Pon 21:29, 29 Kwi 2013
tmm03033
Gość
 





Jak dziecko Agga a nawet wiecej bo dziecko sie moze poskarzyc a te obsrajtuchy sa calkiem zalezne od nas, ja mojego Agga kocham i nie wstydze sie tego powiedziec - mysle ze ty tez tak masz Razz
PostWysłany: Pon 21:41, 29 Kwi 2013
Agga
Gość
 





No cóż - ja się nie wstydzę powiedzieć, że uwielbiam moje małe zwierzątko Smile Wszyscy się ze mnie śmieją, kiedy mówię, że z Tośką stworzyłam najdłuższy związek w życiu, ale to prawie 7,5 roku, więc kawał czasu i jesteśmy sobie bezapelacyjnie wierne Smile
Zrobiłabym dla niej wszystko i chociaż cała moja rodzina puka się w głowę, kiedy 300km jadę z małą do Warszawy, żeby najlepszy wet ją obejrzał, to się tym nie przejmuję i jadę. I jak będzie znowu trzeba, to pojadę znowu. I potem jeszcze raz.
Mamy w planach przynajmniej dychę razem przeżyć, chociaż obawiam się, że moja kanapa może tego nie wytrzymać, bo to na niej Tośka swoje frustracje ostatnio wyładowuje Smile

Jest tylko jeden drobiazg - to ja tego potwora stworzyłam i to moja wina, że Tośka jest "fochowatym" stworem, ale cóż - taką ją mam i taką muszę kochać, a przypadkach załamań psychiczno-behawioralnych ratować Smile


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Pon 21:43, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Wto 10:02, 30 Kwi 2013
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





Bardzo dobrze, że mała dochodzi do siebie oczywiście zasługa jest Was dwojga i dr Wojtyś. Obserwuję Twoją walkę i cieszę się, że wśród znajomych mam tak wspaniałych opiekunów jak Ty.

@justynaVet - masz całkowitą rację, obecnie w poszczególnych zawodach wstępując na drogę w danym kierunku kształcenia przelicza się jak będzie to wyglądało finansowo. Wszystko się zmienia podejście do życia oraz zasady, całe szczęście, że nie wszyscy są tacy i mamy szanse odnaleźć ludzi którzy swą wiedzę i serce oddają swym małym pacjentom. Było pierwsze forum o zwierzętach Animals, tam pierwsze swe kroki niosące pomoc stawiały dr Wojtyś i Lewandowska - już wówczas miałem przeczucie, że kiedyś okażą się doskonałymi weterynarzami, moje przypuszczenie dzisiaj się w całości potwierdza. Pierwsze zjazdy w Wawie miłośników królików na początku lat 2000 -nych gościły na spotkaniu dr Wojtyś. Zawsze opiekun musi mieć nadzieję ona umiera ostatnia nie wolno rezygnować a najgorsze co można zrobić to poddać się ocenie jednego lekarza. Sam z Miśkiem odwiedzam już czwartego weta i okazuje się, że w mniejszych miejscowościach można liczyć na pomoc.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 10:46, 03 Maj 2013
Agga
Gość
 





Cytat:
Obserwuję Twoją walkę i cieszę się, że wśród znajomych mam tak wspaniałych opiekunów jak Ty.


Myślę, że większość opiekunów tu na forum obecnych zrobiłaby to, co ja. Niemniej jednak, bardzo dziękuję za komplement.

Chociaż faktycznie, znowu wracając do tematu zaufania do weta, jeśli zaufa temu jednemu i nie sprawdzi opinii innego, czasami może się to skończyć źle.
Co do wymienionych wyżej pań doktor, rzeczywiście, zanim trafiłam do Ogonka, wielokrotnie zasięgałam opinii dr Lewandowskiej, kiedy Tośka była mała i leczyłam ją nieustannie na pasteurellozę. Byłam nawet w warszawskiej Oazie. Ale odkąd Pani dr przeniosła się do Krakowa, a Tośka była zdrowa, nie było nam potrzeba opinii profesjonalisty tej klasy.
Dopiero od listopada jesteśmy w sytuacji kryzysowej i uważam, że to niebiosa posłały mnie do Ogonka i sprawiły, że dr Wojtyś tam akurat była.
Pani dr Milena, cały czas twierdzi, że nic specjalnego Tośce nie zrobiła, ale ja cały czas uważam, że tam się jakieś czary dzieją w tej lecznicy Smile
Odpukać, ale odkąd jesteśmy w domu, z Tośką jest coraz lepiej (poza dzisiejszym dniem, kiedy małej musiałam podać nospę, bo chyba nerki dały o sobie znać, ale po nospie wszystko wróciło do normy). Przybiera na wadze, wyjada wszystko z miski, ma dobry humor. Wczoraj nawet sobie pobrykała - już nie pamiętam kiedy ostatni raz Tośka sobie ot tak podskoczyła, żeby pobrykać.

Zazdroszczę wszystkim, którzy mają Warszawę pod nosem i do Ogonka mają żabi skok. I mam nadzieję, że każdy opiekun, któremu lokalny wet nie będzie potrafił pomóc, będzie miał na tyle samozaparcia, żeby szukać dalej i starać się w każdy możliwy sposób pomóc swojemu pupilowi.
PostWysłany: Sob 15:54, 04 Maj 2013
emkagoska
 
Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grudziądz





Czytam Waszą walkę o powrót do zdrowia i naprawdę podziwiam i aż mam wielką ochotę Was obie uściskaćSmile
Sama w ostatnim czasie kontaktowałam się z wetami "niekróliczymi" w mojej miejscowości szukając opinii jest jeszcze jedna okropna rzecz którą potrafią zrobić - leczyć na siłę mimo iż nie mają pojęcia jak, poddawać zabiegowi, mimo braku sprzętu i doświadczenia. Na szczęście znalazłam też lekarza u siebie z powołania, który potrafił się szczerze przyznać, że nie ryzykowałby sam zabiegu na króliczku i wysłał nas do innego miasta. Jest wspaniałym człowiekiem i odwiedzamy go z Franiem w drobnych sprawach (zdjęcie szwów, wyjaśnienie wyników badań itp.) Bardzo go za to cenię, gdyż jest dla mnie prawdziwym profesjonalistą, a jak pomyślę, że ktoś inny spróbował by zabiegu na zasadzie albo się uda albo....to aż mnie dreszcze dopadają.
Pozdrawiam mocno opiekunkę i dzielną króliczkę, rówieśniczkę Frania:)
Zobacz profil autora
Encephalitozoonoza
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 2 z 3  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin