kinia_wroc |
|
|
|
Dołączył: 29 Sie 2007 |
Posty: 233 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Wrocław |
|
|
 |
 |
 |
|
Mój Króliczek - wabił się Skipek, bo uwielbiał skakać - odszedł z tego świata 10.10.2006. Już troszkę czasu minęło od jego śmierci (nigdy nie powiem, że zdechł, przecież był członkiem rodziny i kochanym zwierzątkiem, który przynosił mi dużo radości), ale i tak o nim ciągle myślę. A jak to było? Już wyjaśniam.
Dostałam go na gwiazdkę w roku 1999 (spokojnie, moi rodzice nie przynieśli mi go w żadnym ciasnym kolorowym pudełku i nie kupili go dlatego, żeby dziecko wychować kosztem zwierzątka, a ja mając 9 lat nie męczyłam go, jak tylko go zobaczyłam; dałam mu czas na zaaklimatyzowanie się i poznanie nowego otoczenia). Po pewnym czasie poznaliśmy się bardzo dobrze i świata poza sobą nie widzieliśmy (przepraszam, że piszę jak mała dziewczynka, ale przecież wtedy byłam małą dziewczynką!). Następnie przeżyliśmy ze sobą dużo dobrych lat (oczywiście nie zawsze było kolorowo). Razem dorastaliśmy! Ja obserwowałam jak z maleńkiego Króliczka wyrasta przystojny Królik, a on patrzył jak z małej dziewczynki zmieniam się w nastolatkę. Tak jak już wcześniej wspomniałam nie zawsze było kolorowo. Najgorzej było, gdy wyjeżdżałam na dwutygodniowe wakacje. Bardzo za sobą wtedy tęskniliśmy! A jak już do niego wróciłam (zostawiałam go z dziadkami; dziadek znał się na królikach - miał fermę) biegał wokół mnie, skakał, zaczepiał... Brałam go wtedy na kolanka i głaskałam, przytulałam. Było cudownie! Na szczęście ominęły nas jakiekolwiek choroby Uszatego. Nie musiałam też sterylizować Malca - nie zaznaczał on terenu, nie gwałcił mojej nogi i był bardzo spokojny, choć rozbrykany. Oj tak! Był rozbrykany... Nawet jak już był w podeszłym wieku zawsze miał ochotę na wybieg (umożliwiał mu to mój duży pokój) i zabawy swoją ulubioną kuleczką zrobioną ze zgniecionej kartki. Był bardzo inteligentny. Reagował na swoje imię, szybko nauczył się załatwiać do kuwety. Jak odszedł? To był straszny wstrząs dla mnie i dla mojej rodziny! To było tak nagle! Pewnego dnia po prostu się nie obudził. Na szczęście wieczorem zdarzyłam się z nim pożegnać. Czy płakałam? Oczywiście. Płakałam kilka dni. I tak do dzisiaj nie mogę o nim zapomnieć (i nie chcę). Był dobrym króliczkiem. Prawdziwym miniaturowym rozrabiaką. [*]
Chciałabym jeszcze tylko dodać, że rodzice nie dostali go z żadnej hodowli ani ze sklepu zoologicznego. Przygarnęli go z budowy, gdzie w ciężkich warunkach przeżył pół roku (pewien człowiek wyrzucił Króliczke w ciąży, robotnicy zajęli się nią, wykarmili i zapewnili odpowiednie miejsce na małe).
A oto część Skipkowego Pamiętnika:
1. Imię: Skipek.
2. Nazwisko: Takie jakie ma moja właścicielka.
3. Właściciel: Asia
4. Data i miejsce urodzenia: Rok 1999, Wrocław - teren budowy.
5. Ulubione jedzonko: Świerza trawka spożyta najlepiej w ogródku w wakacje.
6. Ulubione zajęcie: Bieganie za pająkami
7. Ulubione miejsce w domu: Własne mieszkanko - urocza klatka.
8. Przebyte choroby: Żadnych.
9. Sterylizacja: Na szczęście nie
10. Przyjaciel: Asia, Bartek.
11. Ulubiona muzyka: Wolę bez
12. Kolor futerka: Hawana (brązowo czekoladowy; czarny pyszczek, uszka, łapki).
13. Charakterek: Spokojny, miły, ciepły ze mnie Króliczek.
To tyle z mojej strony Mój mały Przyjaciel w moim sercu ma specjalne miejsce. Nigdy o nim nie zapomnę Cześć. |
|