kiche_wilczyca |
|
|
|
Dołączył: 03 Kwi 2006 |
Posty: 3699 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Łódź Płeć: K |
|
|
 |
 |
 |
|
Kisiek z królikami jest tak: jeżeli ulegną jakiejś kontuzji, jeżeli coś jej boli, to nie "mówią" o tym, tylko cierpią w milczeniu. Uwarunkowane to jest instynktem, żeby ranne zwierzę nie zwracało na siebie uwagi drapieżnika. Dymek miał rozwalony bark i niby tez się nim nie przejmował, ale do weta pojechaliśmy, zaraz potem jeszcze na prześwietlenie na drugi koniec miasta. Gdyby nie nasza szybka reakcja to nie dość, że uszak kulał by do końca życia, to przez cały okres zrastania się kości cierpiałby ból.
Są przypadki, kiedy królik nagle umiera i nikt nie wie co mu jest, bo przeciez nie było widać po nim choroby. Potem na sekcji wychodzi, ze organizm uszaka był potwornie wyniszczony przez chorobę a sam zwierzak bardzo cierpiał. |
|