 |
|
 |
Wysłany: Śro 18:34, 18 Wrz 2013 |
|
|
|
Pora przedstawic Nemo (a?) i opisac jak do nas trafil.
Po smierci mojego ukochanego Stampusia rozkleilam sie, bardzo przezywalam jego odejscie, w pracy musialam byc ”dzielna” ale w domu calkowicie sie rozklejalam i dawalam upust swojej rozpaczy. Tylko czekalam zeby wrocic z pracy i moc sie wyryczec, tak strasznie za nim tesknilam. Kazdy kto stracil krolika wie o czym pisze…
Moj tz widzac ze bardzo brakuje mi mojego krolisia probowal zaciagnac mnie do zoologow mowiac ze tylko popatrzymy co tam kica. Ostatnie co mi w tym momencie brakowalo to ogladanie malych krolikow – chyba bym sie zaryczala.
Pewnej slonecznej soboty moj maz wrocil z miasta z malym szarym kartonem w ktorym siedzial maly szary i wystraszony krolik. Musze przyznac ze wscieklam sie i powiedzialam ze ja sie na to nie pisze a on jak kupil krolika to niech sie teraz sam nim zajmie bo ja juz swoje przeszlam i nie chce cierpiec nastepny raz.
[img][link widoczny dla zalogowanych]
Male – szare zostalo wypuszczone z kartonu i siedzialo skulone w klatce gapiac sie z przerazeniem. Zostawilam go samego aby sie uspokoil i powoli oswoil z otoczeniem. Male szare mialo lysawe uszy i do pieknych nie nalezalo.
[/img][link widoczny dla zalogowanych]
[img][link widoczny dla zalogowanych]
Wieczorem wzialam wyplosza na mala pogawedke, zeby wszystko bylo jasne. Zakomunikowalam mu ze jesli juz przybyl mimo ze nie jestem tym zachwycona znajdzie u nas cieply kat, pelna miche i oczywiscie opieke weterynaryjna w razie potrzeby. Ma caly dom do swojej dyspozycji ja w zamian prosze o jedno – prosze do mnie nie przychodzic, nie lasic sie, nie lizac i nie lazic za mna. Jestesmy na siebie skazani ale niech kazde idzie w swoja droga. Maly wyplosz zdajac sie rozumiec siedzial cichutko od czasu do czasu skubiac sianko, na koniec mojej mowy odwrocil sie omykiem, zrobil pierdut na boczek i zasnal. Moje talenty pedagogiczne zostaly po prostu zlekcewazone.
[/img][link widoczny dla zalogowanych]
Wierzcie mi ze unikalam go przez pierwsze dni, balam sie ze go polubie, no ale stalo sie - zaczelam go juz lubic – tyle wyszlo z mojej obrony przed krolikiem.
Nemo jest najgrzeczniejszym krolikiem z ktorym mialam do czynienia, no bo powiedzcie jak to mozliwe ze mlody 3 miesieczny kicaj ktory z natury powinnien byc niszczycielem sika i bobkuje tylko do kuwety, grzecznie biegnie jak sie go wola, nie niszczy, nie kopie, nie gryzie i tylko je i trawi. Ciut szkoda ze jest taki ulegly bo ja lubie kroliki z ikra.
Jedynie co moge mu zarzucic jest to ze jest malym tchorzem no ale pracujemy nad tym. No i mam nadzieje ze bedzie duzym barankiem bo ja lubie miec kawal krolika a nie mysze (przepraszam wlascicieli myszek).
Nemo nie jest i nigdy nie bedzie zastepca Stampusia, moja krowka byla wyjatkowa i zostanie w moim sercu na zawsze.
[img][link widoczny dla zalogowanych]
[/img][link widoczny dla zalogowanych]
Nie wiecie skad sie biora male kroliczki?? sie rodza
[img][link widoczny dla zalogowanych]
[/img][link widoczny dla zalogowanych]
Tu wyplosz z moja coreczka
[img][link widoczny dla zalogowanych][/img] |
|
|
|
|
|