Franciszek |
|
|
|
Dołączył: 04 Paź 2009 |
Posty: 98 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Asyż |
|
|
|
|
|
|
witaj ,weterynarzy zaliczyłam kilku ,wszyscy są zgodni, że ta choroba genetyczna nie da się wyleczyć, jednego młodego kota już uśpiłam, ale zanim uśpiłam strasznie umęczyłam go zastrzykami, nie wiem czy powinno się skazywać zwierzę na takie cierpienia. Jeśli chodzi o smarowanie dziąseł ,czy podawanie leków doustnie to raczej odpada, Mela ma uraz do wszelakich przyrządów, jeśli zobaczy torbę do której pakujemy ją ,aby dać zastrzyk, to nawet na posiłki nie przychodzi przez kilka dni.Melka jest młoda, skończyła 6 lat , znalazłam ją bardzo małą i chudą w lesie ( jak wszystkie moje zwierzaki), jest po sterylizacji, nigdy nie rodziła ,jest kotką wychodzącą, ptaszkom już niestety nie zagraża. Czy naprawdę Twoja kotka miała usuwane kły ? wet powiedział, że kłów nie usunie, jeśli będą chore to już koniec...Zadzwonię pod adresy które mi podałaś, dziękuję bardzo. Jeśli chodzi o mój adres to boję się podawać ,trochę narozrabiałam, ściągnęłam kontrolę do wsi, (zwierzakom pomogłam) dlatego wymyśl może jakiś sposób abym podała Ci na siebie namiary , bardzo zależy mi na adresie dobrego weta, pozdrawiam |
|