Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Tęczowy most -> Kubusine opowieści...
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Kubusine opowieści...
PostWysłany: Czw 16:20, 22 Paź 2009
Kubusiowa
 
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom
Płeć: K





Moja Pani zakochała się we mnie od pierwszego wejrzenia..kicałam sobie w akwarium z innymi króliczkami,ona na mnie spojrzała i wiedziałam,że po mnie wróci..
Po dwóch dniach spotkałam ją..przyszła po mnie,kupiła mi nosidełko,klatkę w której czułam się bezpiecznie,sianko,poidełko i inne smakołyki,zabrała mnie w fajne miejsce na które ona mówiła DOM Rolling Eyes Było tam ciepło i bezpiecznie,Pani głaskała mnie po moim pyszku,a ja wesoło kicałam i skakałam..
Moja Pani kiedy już trochę podrosłam przywiozła mi nowe schronienie..taką dużą klatkę,w którą co jakiś czas się uderzyła,ale nie krzyczała,że ja sama zajmuję tak dużo miejsca..Byłam z moją Panią kiedy się przeprowadzałyśmy do nowego domku..moja Pani znów mi zapewniła bezpieczny kącik i wypuszczała,a ja wesoło kicałam w stronę jej łóżeczka,żeby mnie podrapała za uszkiem..miałam ponad półtorej roku kiedy zaczęłam chorowac..moja Pani zawiozła mnie najpierw do Pana,a pózniej do Pani ktorzy mi chcieli pomóc.
Pamiętam,że pewnego dnia byłam u tej Pani dwa razy,a pózniej mnie wzięła do takiego szpitala gdzie podawano mi dużo lekarstw,aż przyśniło mi się mnóstwo zdrowych króliczków..podobnych do mnie..kicających radośnie..ale mojej Pani już nie zobaczyłam..ostatni raz ją widziałam jak dawała mi buziaka w czółko i mówiła "do widzenia"..moja Pani wtedy miała mokre oczka i mówiła,że niedługo po mnie wróci Rolling Eyes
A teraz moja Pani siedzi smutna i płacze,przykryła klatkę kocykiem bo nie chce jej chowac..ale ja już nie wrócę do mojego domku..narazie pobawię się z innymi króliczkami,pozajadam trawki i na nią spokojnie poczekam..teraz już mnie nic nie boli..nikt mnie już nie kłuje w uszko i szyjkę,nie maca brzuszka,który tak bardzo mnie bolał..

Tak bardzo Cię kruszynko kochałam..mam nadzieję,że choc trochę Ci pomogłam..do zobaczenia.. Crying or Very sad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:45, 22 Paź 2009
Miguelita
 
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: K





Sad [*]
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:25, 22 Paź 2009
MiA__89
Gość
 





Crying or Very sad [*] [*][*]
PostWysłany: Pią 1:23, 23 Paź 2009
Kubusiowa
 
Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom
Płeć: K





Jak ja mam opisac uczucia,które mną targają..jak mam siebie nie winic kiedy mogłam zauważyc wcześniej,że moja malutka już klatki wesoło nie gryzie..jak poradzic sobie z jej pustym domkiem i jak powstrzymac łzy?Powiedziałam jej na uszko,że po nią wrócę..a moja mała była z dala ode mnie..nie umiała bym się z nią pożegnac przed operacja..lPani wet z kliniki zapytała czy ma mi ją dziś rano przywiezc czy tylko nosidełko..odpowiedziałam,że jej nie..nie potrafiłabym zobaczyc mojej kruszynki z zaszytym ciałkiem i bez życia..w swoim nosidełku..a obraz jej słabej staje przed oczami jak najstraszniejsy koszmar..czuję,że ją zawiodłam..a ufała bezgranicznie ta moja humorzasta dziewczynka..spac nie umiem..ciągle płaczę..zostawiłam ją samą wśród osób których nie znała..i słabła z godziny na godzinę..w noc w której zalogowałam się na tym forum nosiłam na rączkach całą prawie noc..tuliłam w kocyku bez "słowa" sprzeciwu z jej strony..wpychałam wodę na siłę, i słuchałam waszych rad..niby mogę się cieszyc,że zasnęła już się nie męcząc..ale cóż to za radośc kiedy jej już nigdy nie zobaczę..
Złościłam się czasem na tę moją panne..kiedy przegryzała ładowarki do telefonów..raz nawet urządziła sobie bal przebierańców i pomalowała się na czarno w rurze z komina..ale złosc zawsze przeradzała się w śmiech i z radością będę to wszystko wspominała..tylko jak drogie koleżanki i koledzy z tym okropnym bólem sobie poradzic??jak przestac sie winic i schowac klatkę?jak zapomniec o podaniu świeżej wody,smakołyków i sianku??aż wkońcu pytam jak mam zniesc mysli o mojej bezbronnej kruszynie,która tak bardzo na mnie liczyła??Pewnie dawała mi ciche znaki,że coś się złego dzieje a ja to zignorowałam..Królewno moja..wybacz..tak bardzo Cię przepraszam..I tak bardzo kocham..
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 8:27, 23 Paź 2009
gREaVQT@neostrada.pl
 
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia





Cóż.Ja ze swoim pierwszym króliczkiem przeżyłam ponad 7 lat.I przez pół roku patrzyłam jak powoli odchodził,a lekarze faszerowali go zastrzykami,a potem rozkładali ręce.Starałam się żeby w tych trudnych chwilach nie zabrakło mu naszej obecności.Po tym wszystkim miał to być koniec z królikami.Ale po pewnym czasie uznałam,że to nie jest ten dom,jaki chciałam.I w domu pojawił się uszak ze schroniska.Na początku porównywałam go do poprzedniego i w porównaniu z nim miał same wady.Teraz po prawie dwóch latach zrozumiałam,że jest poprostu inny,co nie znaczy,że niekochany.I obecnie uszu mam więcej.A wszystkie różniące się pod względem charakteru od pierwszego jak ludzie.A ten,który odszedł pozostaje na zawsze w mojej pamięci.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 8:31, 23 Paź 2009
Manfred
 
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
Płeć: K





Crying or Very sad
Człowiek o dobrym sercu zawsze będzie miał wyrzuty sumienia i myśli, że mógł więcej zrobić. Wydaje mi się, że zrobiłaś co mogłaś.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 14:53, 23 Paź 2009
T-T-A
Gość
 





Czytam jak pięknie o niej piszesz i twój ból czuję fizycznie, bo tak dobrze go znam:(.
Za tęczowym mostem czeka na mnie całe stadko – pięć zwierzaczków. Wszystkie kochałam i kocham i starałam się dla nich jak najlepiej. Pierwsza moja królinka odeszła w wieku 9 lat. Jako pierwszy uszak, jeszcze długo „bezinternetowy” miał skandalicznie niedouczoną opiekunkę. Jak sobie pomyślę, że tak wiele rzeczy nie zrobiłam z nieświadomości to mam na siebie okrutne nerwy, bo mogła mieć większy komfort w życiu, a była taka słodziutka, łagodna i jakby znając głupotę swojej pani przez długie życie trzymała się w zdrowiu. Brak było uszu w domu…i przybył Tosinek.
A Tosiu, no cóż, to od pierwszej chwili była miłość mojego życia, a jego zaufanie do mnie było bezgraniczne ( nawet u weterynarza niczego się nie bał będąc u mnie na ręku), a ja od pierwszej chwili nie stanęłam na wysokości zadania – począwszy od bezmyślnego paśnika w klatce, a skończywszy na nie tych weterynarzach. Gdy oddychał rzężąc czułam jak mnie to też boli wręcz fizycznie. Nie mogłam się pozbierać z moim bólem, aż rodzina poczuła się zaniepokojona, co często im się nie zdarza:)
Jak orzekłam, że musi być królasek, to ciągali mnie po wszystkich możliwych zoologach.
W końcu zadzwoniłam do p. Kaletki, który wybrał mi Tosinka i zmartwiony odstąpił jedyną samiczkę w odpowiednim do wzięcia wieku – i tak trafiła Andziulka. Później dołączył Czesio z SPK:)
I to była słuszna decyzja!!! Nie wiem jak bez opieki nad malizną bym się pozbierała.
Przyszywana kuzynka, matkująca dwóm uszaczkom straciła jednego i też rozpacz ją zżerała ( jesteśmy postrzegane jako te dwie nawiedzone w rodzinie).
Na odległość internetowo upatrzyłam bidulka we wrocławskim schronisku, skontaktowałam ją z wolontariuszką i ma Rysia i też uważa, że wzajemnie sobie pomogli, choć decyzja była ciężka.
Twierdzę, że nigdy inny zwierzaczek nie zastąpi poprzedniego, lecz dołączy do stadka i uważam, że to cieszy maluchy za tęczowym mostkiem.
W lutym miną dwa lata od odejścia Tosia a ja łapię się na tym, że wciąż wypatruję wśród kicajków jego powrotu i wszelkie chwile spędzone razem są tak żywe.
Twoje Kubusiątko też będzie wiecznie żyć w twoim sercu i drugiej takiej nie będzie, ale z czasem może inne uszka do głaskania i tulenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie


Ostatnio zmieniony przez T-T-A dnia Pią 14:59, 23 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
PostWysłany: Pią 20:09, 23 Paź 2009
MiA__89
Gość
 





Kiedy to czytałam i ryczałam Amon sikał mi właśnie na łóżko ... Ale nawet nie jestem zła , bo czytając to co piszesz czuję jakby to mój przyjaciel odszedł , z którym to ja spędziłam tyle lat ... i gdyby jego teraz brakło , to pozostałby mi tylko ten zapach siuśków kolo poduszki , jedyny zapach , jaki by po nim został ... I najbardziej ulotna pamiątka ze wszystkich ... Nie obwiniaj się , że nie masz rtg w oczach i nie wszystko widzisz ... Tobie należy się medal za opiekę i wsparcie , jakie dałaś malutkiej. Dałaś jej tak dużo miłości ... Wiem jak ciężkie chwile teraz przechodzisz , i moja rada jest okrutna, ale jedyna jaką mogę ci dać : musisz przeczekać. Z czasem nauczysz się żyć bez niej , ale w twoich wspomnieniach będzie wesoło kicać i rozrabiać. Napisałam niedawno , że wstydzę się być człowiekiem. Dziękuję ci , bo dzięki Tobie i Twojej postawie wstydzę się dużo mniej. I wraca nadzieja , że jest jeszcze ktoś , kto tak wiele daje. Zrobiłaś co mogłaś. Więcej się naprawdę nie dało. Czasami jesteśmy bezsilni w obliczu świata . Amonek mi powiedział , że mam z ciebie brac przykład , i że mam ci przekazać iż on stawia uszka w twoją stronę.
3maj się. Jego uszate serduszko i moje są przy Tobie <przytul>.
Kubusine opowieści...
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Tęczowy most
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin