Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Pomoc weta - odpowiada lek. wet. Justyna Sikorska -> Mam wielki kłopot Idź do strony Poprzedni  1, 2
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pią 9:27, 22 Maj 2009
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





Przykro mi z powodu króliczka, życie niesie nie tylko chwile miłe ale i przykrości są jego częścią.

Zawsze musimy pamiętać iż nie tylko nasza opieka, zapewnienie dobrego wyżywienia jest ważne, równie ważnym jest posiadanie w swoim miejscu zamieszkania weterynarza który zna się na ich chorobach i leczeniu.

Może prawidłowa diagnoza na samym początku dała by szanse na dłuższe życie?

I choć przez lata były ze mną futrzaki po ostatnim odejściu stwierdziłem, że nie mogę zapewnić im prawidłowej opieki weterynaryjnej, Kraków jest pustynią na której nie tylko brak wody ale i odrobiny wiedzy na temat chorób, zresztą to nie dotyczy tylko królików, panowie weterynarze pewnego razu powiedzieli, że mojego psa należy operować a tylko jeden znalazl się (ale to było po pół roku ) który powiedział po oglądnięciu zdjęć, że nie ma takiej potrzeby.
Opis na stronie [link widoczny dla zalogowanych]


Jeden z wetów w czasie leczenia Trunia podał mu środek na przeczyszczenie i powiedział - jak go nie rozerwie to powinno mu przejść...

Tęczowy Most jest wybawieniem przed takim leczeniem.


Ostatnio zmieniony przez KazioR dnia Pią 9:30, 22 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 10:50, 22 Maj 2009
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





masz racje Kaziu ja sie ciesze ze mieszkam w Poznaniu, z moim pieskiem tez miałam podobne przejscia miał brodawczaka koło oka ale jemu nie chcveieli wycinac tylko go uśpić. nie dalismy- dostał antybiotyk smarowanie i zeszło bez sladu
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:30, 22 Maj 2009
MiA__89
Gość
 





Słyszałam , że na weterynarię ciężko jest się dostać - wynikałoby z tego , że trzeba się naprawdę uczyć , ale jak czytam forum i chodzę po wetach z Amonkiem to mam wrażenie , że zosta wetem jest tak łatwo jak grabarzem , zero nauki , zero wiedzy , luz totalny. :/
PostWysłany: Sob 9:39, 23 Maj 2009
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





nie traktujmy wszystkich jednakowo, mamy po prostu dużego pecha i opowieści na forum są raczej negatywne dla weterynarzy ale może to dlatego, że wszyscy co mają dobrze leczone króliki nie szukają żadnego forum po prostu cieszą się razem ze swymi zwierzakami, żę im się udało.

Pamiętać należy, że raczej żadne studia nie są lekkie łatwe i przyjemne, to godziny nocne spędzone nad książką, a weterynaria jak i ludzka medycyna czy farmacja należy do trudnych działów nauki, jednak to nie sprawa wiedzy bo jak jej nie mam to poszukuję materiałów i sam się doszkalam, tu błąd tkwi w systemie młody adept weterynarii powinien odbyć co najmniej 5 letnią praktykę w dobrej lecznicy pod kierunkiem doświadczonych starszych kolegów. A jak jest rzeczywistość, jak grzyby po deszczu powstały nowe gabinety, kolo mojego miejsca zamieszkania mam ich 4 wszystko prowadzą ludzie przed 30-tką, każdy wyposażony średnio dobrze, do tego sprzedaż karm i preparatów masa ulotek bo to jest też część przychodów, na robienie specjalizacji nie ma czasu bo to przecież wyrwane następne dwa lata a tu trzeba bić kasę no i się bije.

Zapomina się, że ci co przychodzą to ludzie kochający zwierzęta gotowi oddać ostatni grosz aby ratować swoich przyjaciół, zwierzę zaczyna być traktowane jak rzecz, uda wyleczyć to dobrze nie uda to jaki problem przecież nikt mnie za królika wartego 40 zł nie poda do sądu. Czy robimy operacje, - jasne, każdą od kastracji poprzez sterylizację po usuwanie ropni i guzów, nie obudzi się, no to pech widocznie już musiał być bardzo chory.

Im większa i lepiej wyposażona lecznica tym więcej potrzeba pacjentów a więc to fabryka zdrowia jednym pomoże a ilu nie to już nikt się nie dowie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:11, 23 Maj 2009
T-T-A
Gość
 





Myślę,że weterynaria jest kierunkiem cięższym od medycyny. Z tego co wiem, to zajęć poświęconych zajęczakom jest raptem 6 godzin:(
Wśród lekarzy "zwierzęcych", tak jak i ludzkich są ci godni podziwu i ci do odstrzału.
Lekarz, który operował Tosia ( 7 tyg króliczek i gwoździowanie skoku) był mistrzem. Króliczka odebrałam dopiero, gdy jadł z apetytem sianko i robił ładne bobki, no i oczywiście zero widocznych efektów narkozy. Z resztą kotkę po czyszczeniu kamienia nazębnego też odebrałam w pełnej formie ( jej).
Jak patrzyłam na wkuwanie się w żyłę, to marzyłam o kursach dla niektórych pielęgniarek, dzięki którym już co niektórych żył nie posiadam.
Weterynarz do którego chodzi moje stado 4 lata pracował pod okiem tego, który operował Tosia, dopiero po tym czasie otworzył gabinet. Niektóre przypadki konsultuje na forach weterynarzy, doczytuje. Na przykład pantoeę Tosia knsultował z akademią rolniczą.
doświadczony lekarz w Asie zaś traktował króliki jak podzwierzęta:(
Miałam też okazję usłyszeć od pani wet. uwagę wyrażającą zdziwienie, że tyle zapłaciłam za operowanie królika, a ztego byłby pies rasowy.
No cóż wszędzie są ludzie i ludziska i sztuka trafiać do tych pierwszych.
Zawsze mnie drażniło, że nie wszyscy potrafią po prostu powiedzieć " nie wiem", co przecież jest rzeczą ludzką w każdym zawodzie.
PostWysłany: Sob 21:10, 23 Maj 2009
MiA__89
Gość
 





Na pewno jest dużo racji w tym co mówicie , ale moje doświadczenie mówi inaczej. Może po prostu urodziłam się w pechowym mieście, a może tak naprawdę jest , trudno oceniać.
Jednak na 4 wetów u których byłam z Amonem zaledwie 1 wspomniał o posiewie.
Z opieką medyczną ludzi jest tak samo. To nie jest duże miasto i większość ludzi się zna i to co można usłyszeć o lekarzach to włosy się jeżą. Ja osobiście mam naprawdę nieprzyjemne wrażenia - chirurg nie chciał mi zrobić rtg gdy skręciłam kostkę , choć jak się wykłóciłam , to okazało się , że trzeba założyć szynę , laryngolog wmawia mi , że z moimi zatokami wszystko jest ok , choć mam objawy przewlekłego zapalenia zatok i nawet endokrynolog to zauważył , ale ona nie , neurolog kazał mi iść do lekarza ogólnego po skierowanie na badanie krwi ( musiałam je wziąć , zrobić badanie , zanieść ogólnemu żeby sobie wpisał i dopiero do neurologa ) , ginekolog na mnie wrzeszczał , że skąd wiem , że mnie jajniki bolą ( jak się okazało jest torbiel - facet się zna , nie powiem , że nie , ale normalnie zaczął mnie traktować dopiero , gdy zobaczył skierowanie od lek. chorób wewnętrznych - a przecież miałam biologię , wiem gdzie jest jajnik , mdlałam z bólu , ale nie to go zainteresowało , tylko , że przyszła 16letnia gówniara , że ją boli , pewnie ma bóle menstruacyjne ) i takich historii jest więcej .
Dziewczynę z wdającym się zakażeniem rany wysłali do domu ze słowami " zagoi się" - gdy pojechała do Opola - musiała zostać w szpitalu. I mogłabym zapisać całą stronę i jeszcze byłoby mało , ale szkoda słów :/.
Jeśli ciężko wam w to uwierzyć to przejedźcie się do Opola , powiedzcie Prudnik i zobaczycie co wam powiedzą. Owszem , jest paru lekarzy , którzy się znają , ale jest to niewielki procent.
Do lekarza idę w ostateczności , bo po prostu się boję. Po historii z torbielą naprawdę jest mi strasznie przykro. Płakać mi się chcę jak sobie to przypomnę - 3tygodnie / 4 ból - ale taki , że nie mogłam chodzić , nie mogłam wstać , zgiąć się , wyprostować , przy chłopaku , z którym byłam zaledwie tydzień spłynęłam na glebę a gdy pytał co mi jest nie potrafiłam mu powiedzieć nic poza "nic" , bo sama nie wiedziałam. Nie prosiłam , żeby mi się doktor kłaniał w pas - chciałam tylko , żeby mi ktoś pomógł , a on traktował mnie z góry , zrobił usg powiedział nic nie ma , do widzenia. A przecież jest ginekologiem od conajmniej 10 lat , więc torbiel czynnościowy to dla niego żadna nowość , wystarczyło zapytać i nakazać wizytę na kilka dni później. Mimo to jest moim lekarzem dalej i nie żałuję , bo naprawdę mi pomógł i słyszałam od znajomych , że jest dobrym lekarzem. Błędy popełnia każdy wiem , ale niektórzy tutaj , a raczej większość popełnia je ciągle.
Z wetami sprawa wcale nie ma się lepiej . Wspominane już prezeze mnie leczenie z pocierania brodą ( mnie też się oberwało od was - nie do końca słusznie , ale mogłam wcześniej poszukać - choć do kogo mam się zwrócić , jeśli nawet wet się nie znała ?? ), podawanie antybiotyku bez posiewu , nawet na szczepienie jeden kazał mi przyjść zaraz po skończeniu kuracji antybiotykowej , w tym samym dniu - na szczęście był drugi i nie pozwolił na to.
Czy naprawdę muszę wydać 300 zł , żeby znaleźć weta i potem następne 300 żeby wyleczyć uszatego ??
Czy ja sama muszę trafić do szpitala , żeby ktoś w końcu zrobił mi konkretne badania ?? Czy naprawdę muszę się o nie kłócić - przecież to mi się należy , płacę ubezpieczenie - za co pytam za co ??
Mam wielki kłopot
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Pomoc weta - odpowiada lek. wet. Justyna Sikorska
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 2 z 2  
Idź do strony Poprzedni  1, 2
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin