Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby -> Nowotwór macicy u 7-letniej Tośki
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Nowotwór macicy u 7-letniej Tośki
PostWysłany: Nie 18:56, 02 Gru 2012
Agga
Gość
 





Ostatnio z powodu nawału pracy i innych zajęć nie za bardzo mam czas na śledzenie forum na bieżąco, więc dawno się nie odzywałam.
Tym razem muszę opisać przygody mojego kosmatka, który w czwartek przeszedł operację histerektomii.
Otóż po wszystkich przygodach z leczeniem kataru, które bardziej brzemienne było w skutki uboczne niż pomagało, postanowiłam dać spokój i przez ostatnie 3 lata weta odwiedzałyśmy tylko kontrolnie.
Aż do zeszłej niedzieli, kiedy to moje malutkie zwierzątko zrobiło się osowiałe i przestało ze mną rozmawiać.
Pojechałyśmy do weta, do kliniki na Mieszka I w Poznaniu, gdzie już od dawna Tosia jest pacjentką. Tam po badaniu palpacyjnym i RTG, stwierdzono kamienie na nerkach i w pęcherzu. Zaaplikowano jednorazowo antybiotyk, środek przeciwbólowy i rozkurczowy. I przeszło.
Niestety w środę nastąpiła powtórka z rozrywki, z tym że byłam wówczas u siostry pod Piasecznem. Znalazłam całodobową lecznicę w Konstancinie, bo najbliżej, żeby pomóc. Tam, w klinice "VetMedyka", przyjmująca nas lekarka nawet nie dotknęła Tośki. Spytała, czy były podobne problemy, jakie leki podano i podała dokładnie to samo. Jedyną pozytywną rzeczą, jaką zrobiła, było podanie mi adresu Ogonka i nazwiska lekarki, która specjalizuje się w króliczym usg.
Myślałam, że przejdzie, że wrócimy do Poznania i tam dalej będziemy się leczyć. Niestety, następnego dnia doszła utrata apetytu i kompletny brak moczu, więc zapakowałam królika, zabrałam samochód i pojechałyśmy do Ogonka. Trafiłyśmy w cudowne ręce dr Wojtyś-Gajdy, która jak tylko dotknęła króliczego brzuszka i dowiedziała się, że Tośka nie była kastrowana, stwierdziła guzy na macicy. Poprosiła inną lekarkę o zbadanie królika i ta potwierdziła obawy.
Tośka dostała kroplówkę (nie bez przygód, bo moja panikara prawie zeskoczyła ze stołu w czasie pierwszej próby i dopiero druga próba, tym razem na kolanach i po tym jak się zwierzątko uspokoiło, była zakończona sukcesem). Pobrano krew do analizy, żeby sprawdzić, czy królik nadaje się do operacji, dr Wdowiarska, która tego dnia akurat dyżuru nie miała, przyszła do lecznicy, zrobiła usg i podjęła się operacji, kiedy wyniki badania krwi okazały się być dobre i usg nie wykazało większych zmian w nerkach i wątrobie. USG niestety potwierdziło kamicę nerkową, ale na szczęście nic już nie było w pęcherzu. Oczywiście, było ryzyko, że w czasie operacji coś pójdzie nie tak, ale większym ryzykiem było zostawienie maluszka i próbowanie rozgonić chorobę lekami.
Dzisiaj, 3 dni po operacji, kolejne badanie krwi wykazało, że nerki pracują prawidłowo (częstym powikłaniem po histerektomii jest niewydolność nerek, a u Tośki ryzyko było większe). Tośka dostaje antybiotyk i leki przeciwbólowe, ale je, pije, załatwia się i jest w zdecydowanie lepszej formie niż 4 dni temu.
Teraz zostało do wyleczenia zapalenie pęcherza, bo on był zmieniony (tak określiła to operująca lekarka, która pęcherz obejrzała). Dr Wojtyś nie kazała sobie jeszcze dziękować, ponieważ nie jest to koniec naszych przygód, a pęcherz najprawdopodbniej "oberwał" rykoszetem od macicy. Ale jestem dobrej myśli, że po kuracji antybiotykowej wszystko wróci do normy i jeszcze kilka lat będziemy z moim zwierzątkiem sobie szczęśliwie żyć.
Na początku byłam przeciwnikiem profilaktycznego kastrowania królic, ale teraz, po "przygodach" Tosieńki, jak widzę ile wycierpiała, ile ja się nadenerwowałam, przy następnej królicy na pewno poddam ją zabiegowi usunięcia macicy nie później niż w drugim roku życia. Nie chciałabym drugi raz przeżywać tego, co kilka dni temu.
A zespół Ogonka jest najbardziej oddanym zwierzakom zespołem, z jakim miałam do czynienia. Szkoda, że nie mieszkam w Wawie, bo takich ludzi naprawdę ze świecą szukać trzeba.
PostWysłany: Nie 22:55, 02 Gru 2012
tmm03033
Gość
 





Trzymamy kciuki i prosze pisz co z malutka. Opiekowalam sie kroliczka ktora juz nie nadawala sie do operacji wlasnie nie sterylizowanej i dlatego wiem jak wazna jest sterylizacja.
PostWysłany: Pon 6:55, 03 Gru 2012
Agga
Gość
 





Nie chcę zapeszać, ale zmniejszyłam dawkę środków przeciwbólowych do jednej tabletki Tolfedyny dziennie i jest ok. Tośka wróciła do swoich dawnych zwyczajów otupywania mnie, kiedy odstawiam ją po podaniu leków albo po masażu lekko niewładnego lewego skoku (skutek trafienia w nerw podczas podawania leków w czasie operacji, wg dr Wojtyś masaże powinny pomóc), przybiega z bzyczeniem po orzeszka.
Oby tak dalej i oby wynik badania moczu, które musimy w tym tygodniu zrobić był pozytywny i nie wykazywał stanu zapalnego pęcherza.
PostWysłany: Śro 12:56, 12 Gru 2012
Agga
Gość
 





W niedzielę zdjęte szwy, rana ładnie zagojona. Badanie moczu niestety wykazało bardzo liczne bakterie, więc dostałyśmy Enrobioflox na kolejny tydzień.
Wczoraj znowu wet, bo królik zaczął na różowo sikać. Na różowo - taki kolor jak zwykle barbie nosi. Nic w diecie nie zmieniałam, do tego królik wyraźnie humor stracił, więc kierunek klinika.
Dostała Tolfedynę (również w tabletkach do domu na 3 dni), a ja dzisiaj do tego podałam nospę. Sikanie wróciło do koloru żółtego i humor też wrócił.
Dostałyśmy jeszcze od pani doktor proszek do rozrobienia z wodą i doustnego podania, który ma za zadanie ochronić trochę pęcherz. Nazywa się UrinoVet i całkiem Tośce smakuje. Jest oparty na wyciągu z żurawiny, pietruszki melisy i glukozaminy.

Jak widać, przygód naszych od 7 lat jest mnóstwo i czekam na dzień, kiedy będę miała zdrowego królika.
Ostatnio to jest jedyne moje życzenie...


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Śro 12:57, 12 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Śro 13:10, 12 Gru 2012
tmm03033
Gość
 





Bedzie dobrze Agga, ja trzymam kciuki a moze mi powiesz kiedy jakies fotki w Waszej galerii sie znajda hmm??
PostWysłany: Śro 13:23, 12 Gru 2012
Agga
Gość
 





Mam nadzieję, że będzie ok.
Co do zdjęć - królik się nie zmienia, ale postaram się coś wrzucić Smile
PostWysłany: Śro 13:25, 12 Gru 2012
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





Trzymam kciuki, musi być wszystko dobrze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 13:20, 02 Sty 2013
Agga
Gość
 





W piątek przed świętami byłyśmy na USG (3 tygodnie od operacji), ponieważ Tośkę ciągle bolał brzuszek i chciałam wiedzieć, czy to piasek, kamień, czy może jeszcze jakieś inne świństwo.
No i okazało się, że w pęcherzu piasek, który może powodować krwiomocz, a w nerkach kamienie. W jednej 2,3mm, w drugiej 3,8mm. Dostałam zapas tolfedyny i pani doktor powiedziała, że mam codziennie podawać nospę, żeby poprawić jej jakość życia.
Przesłałam zdjęcia i opis USG doktor Wojtyś. Pani doktor poleciła codziennie podawać małej kroplówkę z NaCl z nospą. NaCl przepłukuje nerki, nospa, żeby łatwiej było się wysikać. Po drugiej kroplówce mogłam już zapomnieć o podawaniu tolfedyny, a Tośka zaczęła brykać, jak za starych dobrych czasów. Zaczęła skakać po kanapie, biegać, straszyć psy moich rodziców.
Powiem szczerze, że od lata zachowanie mojego kosmatka zaczęło się zmieniać, była aktywna, ale przestała brykać. Nie spała ani ze mną, ani na swoim ulubionym fotelu, głównie siedziała na podłodze. Sądziłam, że stworek się po prostu starzeje (trochę wcześnie, ale przecież na początku Tośce weterynarze nie wróżyli więcej niż 5 lat). Okazało się, że się myliłam. Po prostu już wtedy była chora, ale ponieważ jedyną zmianą było spanie na podłodze, zignorowałam to. Dopiero kiedy wyraźnie straciła energię, poszłam do weterynarza.

Piszę to dlatego, żeby wszyscy wiedzieli, że nawet najmniejsza zmiana w zachowaniu zwierzaka może oznaczać chorobę i niczego nie wolno ignorować.

A w nowym roku życzę naszym uszatkom, żeby nie chorowały, dożywały długich lat. Wetom, żeby umieli diagnozować uszatki i im pomagali. Opiekunom, żeby kochali swoje stworki i zawsze biegli im na ratunek, kiedy maluchy tego potrzebują.
PostWysłany: Śro 17:24, 02 Sty 2013
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





znam kamienie i piasek aż za dobrze ... najgorsze jest to że to będzie się odnawiać .... Lusia ma 2 lata i idzie na wiosnę na sterylke . teki miała robione usg jamy brzusznej i nie wykazało torbieli powiększenia macicy ani nic z tych rzeczy ... tylko ten piasek na rtg
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 0:27, 06 Sty 2013
T-T-A
Gość
 





Oj, to miałyście przeżycia Sad
Dzielnej naszej forumowej Tosi życzę dużo zdrówka.
Mnie jeszcze ciężko o sterylkach czytać i pisać Sad( ale wierzę, że nie wielu jest wetów zimnych drani, a i opiekunowie dokonują szczęśliwszych wyborów
PostWysłany: Pią 8:47, 25 Sty 2013
Agga
Gość
 





Aktualizacja.
Moje malutkie zwierzątko wczoraj dostało ostatnią z zaplanowanych kroplówek. Trwało to miesiąc, ale jest poprawa znaczna. Żadnych dolegliwości bólowych, królik radosny i szczęśliwy.
USG kontrolne wykazało, że twory w nerkach, które wcześniej dawały cienie akustyczne zniknęły, natomiast pojawiły się jakieś inne złogi, znacznie ich więcej, które tego cienia nie dają. Więc nie są to kamienie, ale są to, jak to lekarz wykonujący usg określił, "inkrustacje wskazujące na wysycenie nerek". Wygląda więc na to, że nie jest gorzej, ale nie jest też super lepiej. Póki co, mamy przerwę w kroplówkach, Tosiorek jest pod obserwacją i zobaczymy co dalej się będzie działo. Na pewno raz w miesiącu będziemy chodzić na usg, żeby sprawdzić, czy znowu coś się nie rozwija, a jeśli, odpukać, znowu pojawi się ból, wrócimy do kroplówek.
Mam jednak nadzieję, że maluszek będzie się miał dobrze i ktoś będzie nad nami czuwał. Nacierpiało się już moje zwierzątko, ja razem z nią i mamy obie już dosyć.
PostWysłany: Pią 16:02, 25 Sty 2013
tmm03033
Gość
 





Agga musi byc dobrze, dzielna mala ze walczy.
PostWysłany: Pią 19:09, 25 Sty 2013
Agga
Gość
 





Teraz siedzi skulona za kanapą, bo to godzina, o której łapałam kosmatka i jechałyśmy do weta codziennie przez ostatnie 4 tygodnie. Znowu trzeba będzie budować zaufanie...
Ale jestem dobrej myśli, Tośka jest waleczna i tak, musi być dobrze. W końcu ma dopiero 7 lat
PostWysłany: Pią 19:46, 25 Sty 2013
tmm03033
Gość
 





7 latek to nie tak duzo, dacie rade z odbudowywaniem zaufania, napewno!
Ja jak zwykle trzymam kciuki za wasza walke zacisniete Smile
Nowotwór macicy u 7-letniej Tośki
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin