Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Pomoc weta - odpowiada lek. wet. Justyna Sikorska -> Mam wielki kłopot Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Mam wielki kłopot
PostWysłany: Wto 9:03, 19 Maj 2009
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





List od internauty:




Witam

Mam wielką prośbę. Mój królik ma podobne objawy jak Julis - wskazane w na forum pod adresem -
http://www.krliki.fora.pl/choroby,5/dziwne-oddychanie,1240.html#11796


Proszę o pomoc - mój królik (ona - PULA) tez jest osowialy, tylko leży, nie chce jeść i pić schudła, cieżko oddycha, kiedy siedzi wystają jej kości, a głowe podnosi tak do góry jakby ledwo łapała powietrze. Obecnie ma 5 lat i 5 miesięcy.
Dodatkowo zauważyłem z 2 razy że miała paraliż kończyn tylnych przez kilka sekund.Sierść jej też wypada i nie jest już taka ładna (sierść) jak kiedyś (je to samo od kilku lat)
Od niedzieli 17.05.2009 r. nie robi kupek.
Nie dość tego z 3 miesiące temu pojawił się jej guz na górnej piersi (tej pod brodą) już ma z 2,5 cm (minimalnie urósł od 2 miesięcy). Byłem z tym guzem u lekarza i mówił, że można usunąć, ale się nie zdecydowaliśmy.

Dzisiaj byłem u weta i dał mu lek na udrożnienie jelit - doustny co 8 h (3 dawki). Zgodnie z zaleceniem lekarza podaje królikowi strzykawką mus marchewkowy dla bobasów taki z gerbera lub bobowity - zjadła 10 mililitrów sama.

Proszę bardzo o pomoc !!! CO się dzieje z królewną Pulą !!!

Proszę o poradę.
Rafał.
Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez KazioR dnia Wto 11:13, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:08, 19 Maj 2009
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





ten guz to moze cysta która należało by usunąć, Jezeli królik jest pod opieką weta to może warto by skonsultować jej stan z innym, lub zrobić biopsje guza moze to rak i powoli wyniszcza organizm .....
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:30, 19 Maj 2009
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





Cytat:
Proszę o pomoc - mój królik (ona - PULA) tez jest osowialy, tylko leży, nie chce jeść i pić schudła, cieżko oddycha, kiedy siedzi wystają jej kości, a głowe podnosi tak do góry jakby ledwo łapała powietrze. Obecnie ma 5 lat i 5 miesięcy.


Z opisu wynika iź to trwa już od jakiegoś czasu raczej dość długo. Guz oraz dodatkowe dolegliwości wyniszczają organizm, to, że wielkość guza wizualnie i dotykowo minimalnie tylko powiększyła to nic, nie piszesz czy robili USG lub RTG może rośnie do wnętrza i stąd trudność w oddychaniu.

Pilnie potrzebny wet dobrze znający się na chorobach królików, brak wpisu gdzie mieszkasz uniemożliwia nam podanie jakiejś lecznicy.

Nawet wizyta u innego weta jest niezbędna dla konsultacji a może dadzą kroplówkę aby wzmocnić wyniszczony organizm?

Bez diagnozy leczenie jest bezskuteczne.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:33, 19 Maj 2009
kiche_wilczyca
 
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 3699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: K





czy weterynarz określił, co to za guz? MOżesz rozmoczyć granulat (nie wiem czym karmisz uszaka, ale duo cuni bardzo ładnie rozpuszcza się w wodzie) i powstałą papkę wymieszać z gerberem czy bobvitem i podawać ze strzykawki. Ewentulanie dodatkwo podawać taki rozmoczony w miseczce. A przede wszystkim dowiedzieć się co to za guz


ps. link nie działa...


Ostatnio zmieniony przez kiche_wilczyca dnia Wto 9:44, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:18, 19 Maj 2009
pula99
 
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: M





Witam

Tu własciciel króliczka. Mieszkam na śląsku - Siemianowice Śląskie.
Królik od początku leczony w lecznicy w Katowicach na Giszowcu.
Guz bł badany 2 krotnie ale tylko organoleptycznie. Jest twardy i nieregularny. Wczoraj królisi ta sam pani wet. co diagnozowala guza sprawdzała ząbki i odbyt. I podała środki o których napisalem na początku. Królik przyjmuje bobo witę nawet polubil. Zrobił kupki i sika. Ale zachowuje sie nadal tak samo. Osowiały, cięzko oddycha i główke daje do góry i głównie by leżał z głowka do góry.
WYdaje mi się, że musz się udac do innego weta - który specjalizuje sie w królikach. Prosze o wskazówkę.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:09, 19 Maj 2009
T-T-A
Gość
 





Znalazłam na naszym forum w dziale weterynarze " baza adresów weterynarzy".
Może ten by wchodził w grę CHORZÓW

Gabinet weterynaryjny "Diagnovet"
dr Magdalena Berdecka
Chorzów, ul. Szczecińska 10
tel. (032) 241-08-38
kom. 0602-332-817
Czynne: pn.-pt. 9-19 sob.10-14, dyżur całodobowy.
Adres email: [link widoczny dla zalogowanych]
Wyposażenie : RTG, laboratorium wet.
[link widoczny dla zalogowanych]
A króliczce możesz podawać wywar z siemienia lnianego i rozgotowane płatki owsiane, bardzo pożywne, a wywar z siemienia działa osłonowo. Listki wierzby działają jak naturalna aspiryna.Jeśli nie pomoże to nie zaszkodzi.
PostWysłany: Wto 14:12, 19 Maj 2009
pula99
 
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: M





Witam

THX Za porady. Umówilem sie dzisiaj na wizyte do Diagnoventu.
Tak mi przyszło na mysl ze ten guz zostal zdiagnozowany z 2 miesiace temu i przez ten czas z królikiem bylo ok moze to cos nowego nabyla królisia.

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:28, 19 Maj 2009
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





jezeli chodzi o guz to moze byc to ropień, wiesz juz gdzie wiec ratuj malucha. to ze lezy z głowka do góry wskazuje ze ja boli albo zrobił sie obrzek. rób RTG i wycinaj świnstwo ..
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:35, 19 Maj 2009
pula99
 
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: M





Witam

Byłem w Diagovencie. Pani doktor wysłuchała królisie i stwierdziła, że ma obrzęk płuc. Uznała że może to byc spowodowane tym guzem na piersi (np. przerzut). Jutro mam przyjść zrobić RTG i biopsję guza.
A z królisią jak wczoraj nie rusza się tylko by leżała i cięzko oddycha z głowką do góry. Je tylko zieloną pietruszkę (zawsze to najbardziej lubila) ,ale ciezko jej to idzie i zjada bobowite podawną strzykawką.
Co dalej nie wiem. Zobaczymy jutro.

Thx
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:26, 20 Maj 2009
pula99
 
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: M





PULA ODESZŁA Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad

Wczoraj wieczorem sytuacja była jak poprzednio. Pula zmieniała miejsca w którym leżała, przebiegając po metr lub dwa, wykonała nawet kilka susów z pokoju na dywanik do kuchni. Nie chciała wchodzić do jej lokum. Dawałem jej jeść strzykawką. Główka w górze i ciężki oddech. Schowałem ja ok. 23.30 do jej lokum.

Niestety dzisiaj nie udam się z królisią do weterynarza. Dzisiaj w nocy (20.05.2009 r.) ona postanowiła inaczej. Ok. 2.35 obudziło mnie szamotanie z klatki. Pobiegłem do Puli, gdy ją wyciągałem była wykręcona i czułem że schodzi z tego świata. Piskneła, po czym wziąłem ją na ręce i przytuliłem do siebie i tak wydała ostatnie tchnienia. Żyła z nami 5 lat 3 miesiące i prawie 6 dni (niezapomnianych). Mogła dłużej.

Mam nadzieję że tam gdzie się udała będzie jej tak dobrze jak u nas albo i lepiej.

Nie chce więcej pisać ja umierała, napiszę jak żyła.

Dla mnie i mojej żony urodziła się 14 lutego 2004 r. w sobotę w Walentynki (za faktyczną datę urodzin uznaliśmy 1 stycznia 2004 r.). Wtedy to kupiłem ją rano w sklepie Chorzowie, zobaczyłem tam czarnego przestraszonego branka karłowatego i musiałem go kupić. Popołudniem zawiozłem ją wtedy do jeszcze nie mojej żony do Mysłowic. Pula miała ważne zadanie do wykonania w moim imieniu wręczała mojej obecnej małżonce zawieszony na czerwonej wstędze pierścionek zaręczynowy. Była kupiona jako niespodzianka gdyż żona nie chciała zwierzątka (wcześniej miała 4 świnki morskie i zawsze mocno przeżywała ich śmierć). Dostała na imię PULA, gdyż tak wcześniej miały na imię świnki morskie płci żeńskiej mojej żony, ale zwracaliśmy się do nie różnie – nie kiedy królewno, jak coś napsociła to francuska królewno lub franiu, żeby nie mówić na nią franca, czasami agentko gdy cos napsociła, teściowie zwracali się do niej niekiedy „świnia” – to z uwagi na fakt uprzedniego posiadania przez nich świnek morskich), niekiedy mówilismy na nią grubinia (bo była duża a nie gruba), niekiedy baraninko (była baranem karłowatym lub holenderskim)a ostatnio także staruszko, jak nam narobiła żadkiej kupki i rozniosła po domu to może nie ładnie ale zwracalismy sie do niej "ty gównioku". Do września 2004 r. mieszkała z żoną i teściami, a po moim wprowadzeniu się do nich także ze mną. Powiem szczerze nie myślałem, że króliczek może być tak mądrym i towarzyskim stworzeniem. Główny udział w jej wychowaniu miał teść, którego sobie szczególnie upodobała. Poświęcał jej najwięcej czasu, bawił się z nią, nosił. Miał u niej największe względy (biegała za nim, wskakiwała mu na kolana). To on nauczył ją wielu rzeczy. Wszyscy razem obdarzaliśmy ją wielkim uczuciem. Pozwalaliśmy jej naprawdę na wiele. Pamiętam jak wykonała pierwszy skok na łóżko i zeskok z niego. Jak robiła piruety, gdy była mała. Czytała gazety, aż wióri leciały. Królisia była zamykana w klatce tylko na noc i wtedy gdy byliśmy w pracy, a przez pozostały czas miała do dyspozycji 90 m2 mieszkania (w większości wykładziny dywanowe). Robiła co chciała - przycinała kwiatki (wyciągając się jak struna), rzadko kabelki (tylko gdy wisiały na jej drodze). Za kwiatki zdażło sie pare razy,że zebrała w dupkę od teściowej (przy odganianiu gdy np. zdemolowała kwiatka). W wakacje i weekendy wyjazdowe (kilkanaście razy do roku) jechała z nami do domu w górach (podczas drogi była cały czas głaskana) gdzie w ciepłe dni biegała po ogrodzie (czasami po kilka godzin) – najczęściej sama wtedy wracała do domu (potrafiła chodzić po schodach). Rano robiła pobudkę gryząc pręty w klatce. Po wypuszczeniu z klatki biegła do kuwety (raczej nie sikała do klatki), potem teść dawał jej coś jeść, a potem popychała przednimi łapkami niedomknięte drzwi do naszego pokoju i wpadała do niego. Najczęściej potem wpadał do nas na łóżko – wskakiwała w miejscu gdzie ja leżałem (gdy mnie nie było na tym miejscu to było ok., ale gdy byłem to wskakiwała na moją głowę). Miała dwie kuwety - jedną w przedpokoju, a drugą w salonie - oczywiście w miejscach, które sobie sama wybrała. Czasami była złośliwa – sikała do naszego łóżka (ciekawe bo fotel był z takiego samego obicia a na fotel nie sikała). Czasami złapała ząbkami za rękę gdy zrobiliby cos co się jej nie podoba. Miała charakter – nie bała się kotów (a raczej one jej) i siłę – nie raz rzucała różnymi rzeczami (np. kapciami). Gdy sprzątałem jej klatkę umiejscowioną na progu dużych drzwi wejściowych do dużego pokoju (mieszkaliśmy w starym budownictwie do grudnia 2008 r.) to byłem przez nią stale nadzorowany (jak ja przesunąłem aby nie przeszkadzała z jednej strony te przez przechodni pokój pojawiała się z drugiej strony). Pozwalał się nosić na różne sposoby – u teścia leżała nawet na pleckach. Lubiła podchodzić do pieca węglowego i grzać się przy popielniku (niekiedy wtedy kładła się na plecach). Często leżała lub siedziała z nami na łóżku jak np. oglądaliśmy telewizję. Ja niekiedy leżałem z nią na ziemi i głaskałem ja nosem po główce (nazywałem to noskowaniem). Była towarzyska – lubiła gości. Wpychała głowę do lodówki gdy wyciągaliśmy jedzenie. Szarpała za kapcie gdy chciała dostać jedzenie. Jak jedliśmy owoce to nie dawała nam spokoju (np. jej głowa wpychająca się do miski), musiała tez je dostać (i dostawała). Uwielbiała zielona pietruszkę, mlecze, kapustę lubiła marchew i banany – mlaskała jak jadła te ostatnie. Przepadała za lizaniem soli (żona mówiła, że się tym pocieszała). Zawsze miała pełno karmy i sianka koszonego w górach przez teścia. Jak chorowała to wszyscy to przeżywaliśmy (ja wtedy się nią najwięcej zajmowałem), podczas jednej z chorób karmiłem ją trawą źdźbło po źdźble, odrzucała, ale co któreś jadał i tak dało się ją wyratować. Po przeprowadzce do Siemianowic Śląskich odwiedzała teściów mieszkających w mieszkaniu obok. Nie zdążyliśmy zapewnić jej dywanów (miała chodnik z klatki do kuchni i dywanik w kuchni wzięty ze starego mieszkania – na tym dywaniku najczęściej jadła), ale nauczyła się chodzić na panelach podłogowych. Klatę miała umiejscowioną w szafie wnękowej, która z tego powodu była cały czas otwarta. Jeśli chodzi o budzenie, pieszczoty i odżywianie to dalej było jak na starym mieszkaniu. Była cały czas jednym z równoprawnych domowników.
To by tak w skrócie.

Pisząc to czuje wielki smutek (33 lata facet i płacze). Dzisiaj ja pochowamy, wyniosę jej lokum, szczotki, zapas jedzenia itd. do piwnicy. A potem zobaczymy co dalej … Żona nie chce kolejnego zwierzaka (boi się), ja raczej chcę taką kolejną małą czarna Pulę (może się zgodzi, a może zrobię jej kolejną niespodziankę z jakiejś ważnej okazji i tym samym przeleje na kolejnego zwierzaka to co dostaliśmy od naszej PULI).

PULA na zawsze zostanie w naszych sercach, a w nich razem z nią tęsknota smutek, żal.


Ostatnio zmieniony przez pula99 dnia Pią 12:21, 22 Maj 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:50, 20 Maj 2009
kiche_wilczyca
 
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 3699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: K





Piękna historia, piekne zycie. Widzę przed oczami tego czarniutkiego szkraba. Dała Wam dużo radości, ale i Wy jej dużo podarowaliście - piękne, godne życie. Jezeli chcesz płakać, to płacz. Mój mąż, niewiel młodszy od Ciebie, po stracie naszej Psotki tez płakał. To pomaga.
[*]
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 12:24, 20 Maj 2009
nuna
Gość
 





Strasznie mi przykro Sad
[']
PostWysłany: Śro 12:33, 20 Maj 2009
Agga
Gość
 





Przykro mi Sad
PostWysłany: Śro 12:49, 20 Maj 2009
T-T-A
Gość
 





Tak mi przykro:((
Wiem, co to znaczy stracić zwierzątko ( dwa króliczki i dwa psy). Też uważam, że odeszli pełnoprawni, kochani członkowie rodziny.
I nie tylko ja łzy wylewałam.
Może, to że odeszła sama było lepsze. Jeśli cierpiała na nowotwór, to czekałaby was decyzja o eutanazji. Mnie to spotkało z moją suńką, a to ciężka decyzja, wolałabym aby sama odeszła.
Odegrała w waszym życiu piękną rolę, a Wy w jej:)
Może zdecydujecie się na króliczka z SPK, na pewno Wasza Puleńka by tego chciała. Pomożecie sobie wzajemnie. Ja po odejściu Trusi, a potem Tosia jak najszybciej sprowadziłam uszaczka.
Nie zastapiły poprzednich, bo to inne zwierzątka i inna miłość i to jest dobre.
No i nie jedno zwierzątko, tylko parka. One szczęśliwsze, a ja spokojniejsza.
Wasza maleńka może teraz skika z innymi forumowymi królaskami, które odeszły, ale pozostały w pamięci i sercach.
Wejdź z żoną na stronę SPK i popatrzcie na te smutne pysie spragnione czułości i bezpieczeństwa, oczywiście, jeśli to Wam da ukojenie.
Pozdrawiam serdecznie
PostWysłany: Śro 16:49, 20 Maj 2009
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





bardzo mi przykro, juz miałam nadzieje ze sie uda, Ten ból ugasi tylko inne zwierzatko, a co do płaczu to normalne my oboje ryczelismy jak bobry w lecznicy, te małe szkraby stają sie pełnoprawnymi członkami rodziny i tak samo ich żegnamy i tesknimy....
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 16:56, 20 Maj 2009
Gość
 





Bardzo mi przykro Sad Pula była bardzo mądrym uszakiem.. Szkoda ze musiała odejść Sad Sad ;(
PostWysłany: Śro 20:03, 20 Maj 2009
pula99
 
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: M





Rzeczy Puluni posprzątane. Leżą w piwnicy gotowe dla następnego szkraba.
Pulunia pochowana - ale jak pisałem wcześniej, niekiedy bywała złośliwa i przy pochówku żeśmy się z teściem mocno napracowali (ziemia twarda i kamienista).

Pulunia na zawsze zostanie w naszych sercach. Wierzę, że spotkamy się kiedyś na Tęczowym Moście.

Dziękuję wszystkim w imieniu swoim i małżonki za słowa otuchy.
Kochajcie wasz króliczki tak jak my naszego.
Pozdrawiam
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:20, 20 Maj 2009
MiA__89
Gość
 





[*]
PostWysłany: Czw 6:57, 21 Maj 2009
pula99
 
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: M





Dzisiaj spóźnilismy się z żoną do pracy - zaspaliśmy. Wczesniej było to małoprawdopodobne, ponieważ Pula budziła nas pomiędzy 5.00 a 6.00 gryzieniem drabinek (prętów w klateczce) i robiła to z taką wytrwałością że trzeba było wstać i wypuścic szkraba. Co ciekawe w weekendy pozwalała spac dłużej.

Pozdrawiam wszystkich
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 17:12, 21 Maj 2009
MiA__89
Gość
 





Pula musiała być cudownym uszaczkiem. Jestem pewna , że baaardzo was kochała i była bardzo szczęśliwa z wami Smile Możecie uszczęśliwić kolejnego uchatego...
Mam wielki kłopot
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Pomoc weta - odpowiada lek. wet. Justyna Sikorska
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 2  
Idź do strony 1, 2  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin