Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby -> Dylematy króliczej mamy Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 17:14, 04 Maj 2008
antymateria
 
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3





W sprawie smecty zadzwoniłam i zapytałam weterynarza ( 0,25 saszetki jako
dawka dzienna; kilka razy w ciągu dnia; przy wadze króliczki 1,3 kg).

Melisę wcina króliczka bardzo chętnie. Oprócz tego właśnie dostała trochę gerbera jarzynowego rozcieńczonego kleikiem z płatków owsianych.

Kilka razy dziennie dostaje po kilkanaście kropel Lakcidu ( jedna ampułka na dzień) Na następny posiłek przygotuję jej siemię lniane.

Z węglem na razie polecono mi się wstrzymać.

Króliczynka zaczęła również delikatnie podjadać frykasy rozmoczone w wodzie.

Teraz zaczynam się obawiać, żeby się Mała nie przejadła.


Jestem bardzo wdzięczna za Wasze rady i wsparcie dobrym słowem. pozdrawiam serdecznie


Ostatnio zmieniony przez antymateria dnia Nie 18:25, 04 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:47, 04 Maj 2008
T-T-A
Gość
 





Ale się cieszę, że zaczyna jeśćkaziorek
Najgorzej jakby anoreksja się utrzymała. O konieczności dokarmiania poinformował mnie dopiero 3 wet z tych działających w dni wolne lecznic:(((Mój Tosiu miał wtedy już pusty brzuszek, jedzenie napawało go wstrętem i nie podejmował już żadnej walki Crying or Very sad
A dokarmiaj ją dokarmiaj. Po smekcie, siemionku szybciej kupki się unormują, a poza tym wywar z siemenia łagodzi skuski antybiotyku
Mała ma wolę życia!!!
Trzymam kciuki
P.S. Ja podawałam Tosiowi Gerbera jabłkowo- marchewkowego, i z czarnej jagody. Myślę, że w Twoim przypadku jagodowy lepszy, bo daje się dziecio przy biegunkach


Ostatnio zmieniony przez T-T-A dnia Nie 22:58, 04 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
PostWysłany: Pon 7:37, 05 Maj 2008
Maazte
 
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Bydgoszczy...





Sam się nie znam, ale gratuluję że wytrwałaś, cieszę się że już królas je! Nie każdy by się tak poświęcił dla królika, ale jednak dla nas to AŻ królik i darzymy go miłością taką jak człowieka

Pozdrawiam

Maazte
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:34, 05 Maj 2008
antymateria
 
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3





Drogi Maazte,

że moja mała sama je, to niestety trochę za dużo powiedziane. Raczej podjada delikatnie. Ciągle muszę ją karmić, a poza tym ciągle ma biegunkę Sad

W niczym nie przypomina mojego maleństwa sprzed miesiąca- jest teraz bardzo słaba, prawie w ogóle nie chodzi. Nie ma siły się sama umyć, a ja niestety nie potrafię jej aż tak dokładnie doczyścić. W związku z tym wygląda
( i pachnie zresztą też) dość nieszczególnie. A mnie po prostu serce pęka z żalu i bezsilności.

Zęby to jest główny problem. Ale póki króliczka jest taka słaba, to niestety niewiele można zrobić...

W głowie mi się nie mieści, że tak nagle i tak diametralnie zmienił się stan zdrowia mojej Małej. Na pochwały raczej nie zasługuję, bo wydaje mi się, że musiałam coś przeoczyć, jakieś symptomy uszły mojej uwadze. A może po prostu ten nasz weterynarz jest do niczego???

Muszę się wyciszyć, bo będę wyglądać nieprofesjonalnie jak puszczę beksę u weterynarza...

pozdrawiam i cieszę się, że mogę się wyżalić. Moi znajomi są raczej skłonni uznać, że zwariowałam "z tym królikiem" i lepiej byłoby skrócić jego cierpienia i kupić sobie nowego : ładniejszego, czyściutkiego i zdrowego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:55, 05 Maj 2008
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





Ja boje sie wchodzić na ten temat Jednak twoja odwaga jest wielka i chceć zycia maleństwa też.Ludzie którzy gadaja takie głupotuy nigdy nie byli w takiej sytuacji i nie wiedza jakby sie zachowali Moi znajomi tez tak robili a denerwowało mni najbardziej jak teściowa mówiła że po co tyle pieniedzy ...(a sama pól roku wczesniej walczyła o zycie swojego psa, jezdziła na kroplówki , masaze znosili go ze schodów, miał chore nerki i dostał paralizu, umarł sam nikt mu w tym nie pomógł a pieniedzy wydali sporo) Nie wiem dlaczego Kroliki sa traktowane inaczej.... Na tym Forum Kazdy Cie rozumie kazdy jest za i wszyscy Cie podziwiamy bo wszyscy wiemy co to znaczy kochać naszego pupila jakikolwiek on jest ...pozdrawiam Cie i zycz wszystkieo naj

Jagody to silne przeciwutlenicze oprócz zatrzymania biegunki stymuluja połaczenia nerwowe w głowce wiec jak mozesz to jej dawaj..
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 10:05, 05 Maj 2008
nuna
Gość
 





Antymateria nie obwiniaj sie, tyle juz dla niej zrobilas, dzieki Tobie zyje. Strasznie mi przykro, ze tak choruje, taka mala istotka i jeszcze ta bezsilnosc i odpowiedzialnosc. Trzymam w dalszym ciagu kciuki i pisz .
WE Wroclawiu polecany jest Dr. Piasecki, nie wiem czy bylas juz u niego.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez nuna dnia Pon 10:11, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Pon 17:11, 05 Maj 2008
T-T-A
Gość
 





Twojej wina jaka??? Dzięki Tobie żyje i dzięki Tobie walczy
A co do wyglądu, to każda istota w chorobie nie wygląda uroczo
Mój Tosiu też pachniał lekami cały był oblepiony podawaną karmą. To akurat jest najmniej ważne. Najważniejsze to zatrzymanie tej biegunki
A ludzie się dziwią, jakby nie było oczywiste, że o przyjaciół się martwi i dla nich robi się wszystko
Ale najbardziej przykre jest zdziwienie tych, którzy się dziwić nie mają prawa
Pani weterynarz z nijakim podziwem stwierdziła "Że też pani zdecydowała się na operację 7 tyg królika. Za wydane na niego pieniądze miałaby pani psa z rodowodem"
A nocny wet potraktował mojego cierpiącego Tosia gorzej niż przedmiotowo. Dopiero po mojej ostrej interwencji z wysiłkiem zaczął udawać sympatię do królika
I to jest naprawdę smutne, że wśród lekarzy zdażają się takie postawy:(((
Przez takie reakcje ludzi coraz bliższa staje mi się sentencja Bernarda Shaw
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta."

Z niecierpliwością czekam na wiadomości. Oczywiście trzymam kciuki moooocno


Ostatnio zmieniony przez T-T-A dnia Pon 17:34, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Pon 22:35, 05 Maj 2008
antymateria
 
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3





Cytat:
Jednak twoja odwaga jest wielka i chceć zycia maleństwa też.Ludzie którzy gadaja takie głupotuy nigdy nie byli w takiej sytuacji i nie wiedza jakby sie zachowali


Myślę, że moje zachowanie nie ma nic wspólnego z odwagą. Działam raczej instynktownie, chciałabym aby moja mała była zdrowa i szczęśliwa.

Pisząc o swoich znajomych nie miałam zamiaru oskarżać ich o brak wrażliwości i bezduszność. Po prostu wiele znaczy od punktu widzenia; dla niektórych wszystko to co przeszła ( i przechodzi) Bobusia w ciągu ostatnich 2 tygodni; tzn. szereg zastrzyków, zabieg usunięcia zęba i oczyszczania przetoki pod narkozą, bolesny wstrząs anafilaktyczny, liczne napady padaczkowe, wyczerpująca biegunka prowadząca do osłabienia, a także brak możliwości wyczyszczenia futra i stresujące wizyty u weterynarza (czasem 3 razy w ciągu dnia) to tylko narażanie zwierzątka na ciągle nowe cierpienia i ból, bo przecież rezultaty leczenia są tak niepewne. Można by Bobusię uznać za królika doświadczalnego: "jak długo poważnie chory króliczek może być podtrzymywany przy życiu?". Czy naprawdę różnica jest tak wielka? chodzi chyba głównie o intencje, ale w ostateczności co to dla zwierzaka za różnica z jakiego powodu cierpi? Nauczyliśmy się przypisywać zwierzakom ludzkie cechy, inwestujemy w nie swoje uczucia i choć wydaje nam się, że tak wiele robimy dla swojego pupila, to chyba tak naprawdę robimy to dla siebie...

Uwielbiam swojego króliczka, ale nie mogę napisać, że go kocham.Miłość
jest moim zdaniem zarezerwowana dla ludzi. Szanuję potrzeby i wymagania swojego maleństwa, staram mu się zapewnić wszystko czego potrzebuje, bardzo lubię spędzać z nim czas na podłodze ( zawsze razem uczyłyśmy się do sesji i czytałyśmy książki) i jestem do niego bardzo przywiązana. Milutkie z niej stworzonko.


Chęci życia w Bobusi jest coraz mniej. I siły też coraz mniej. Sad

Cytat:
WE Wroclawiu polecany jest Dr. Piasecki, nie wiem czy bylas juz u niego.


Byłam. Zdecydowałam się jednak na Interwet, bo mam tutaj znacznie bliżej. Podróż na drugi koniec miasta, wiąże się z jeszcze większym stresem dla małej, tym bardziej, że musimy tak często korzystać z pomocy weterynarza. ten który się nami zajmuje jest doświadczonym chirurgiem. początkowo był dość oschły, ale chyba się nami przejął.

Cytat:
Twojej wina jaka? Dzięki Tobie żyje i dzięki Tobie walczy



Moją winą jest to, że może mogłam zrobić coś więcej albo inaczej. Albo później.

A co to jest za życie? Bez brykania, bez możliwości jedzenie, czyszczenia futra i załatwiania się w kuwecie?



Jeżeli Bobusia wyjdzie z tego, to zmienię jej imię na Niezniszczalna.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że dodajecie nam siły.


Ostatnio zmieniony przez antymateria dnia Pon 22:38, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:57, 05 Maj 2008
T-T-A
Gość
 





To,że mogło postąpić się inaczej, podjąć lepsze decyzje, zauważyć , zadziałać bardziej radykalnie jest dylematem każdego odpowiedzialnego i wrażliwego człowieka. Ja prawie 3 miesiące po śmierci Tosia analizuję, wyszukuję, wypłakuję i chyba mąż mi dobrze powiedział- jaki widzisz sens w takim bezowocnym zadręczaniu?
A co się tyczy Bobusi to jest NADZIEJA, a póki jest....
Ja zgodziłam się w listopadzie na eutanazję mojej 18,5 rocznej suni, ale tu nie było nadziei. Tu było postępujące zniedołężnienie i cierpienie jej w sferze psychicznej przede wszystkim -Alzhajmer. Pół roku jechała na lekach przeciwbólowych, i uspakajających, przeciwparkinsonowych, aby dać jej jak największy komfort w tej sytuacji
Ale którejś nocy, gdy skamlała nieświadoma niczego, zmęcona długim życiem- obiecałam, że pomogę jej spokojnie zasnąć i odpocząć
Antymaterio, ja poprostu wiedziałam, że nadziei być nie może, a moim obowiązkiem jest jej pomóc
A jak przebiegła wizyta u weterynarza???
PostWysłany: Wto 5:38, 06 Maj 2008
antymateria
 
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3





od 25 minut nie mam już żadnych dylematów.

Bobusia pokicała w miejsce, gdzie udręczone i niedoskonałe ciałko nie będzie już jej więcej przeszkadzać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 6:59, 06 Maj 2008
kiche_wilczyca
 
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 3699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: K





Jestem w szoku! Tak mi przykro.... miałam nadzieję, że się uda.... antymateria, nie wiem co powiedzieć Sad Jestem z Tobą....
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 7:56, 06 Maj 2008
nuna
Gość
 





Strasznie mi przykro, badz szczesliwa za TM Bobusiu, a Ty Antymaterio trzymaj sie zrobilas wszystko co sie dalo, a moze jeszcze wiecej, jestem z Toba myslami.
PostWysłany: Wto 8:50, 06 Maj 2008
T-T-A
Gość
 





Crying or Very sad Tak mi przykro. Dołączam całym sercem do tego co napisała Kiche-wilczyca i Nuna. Mam nadzieję, że bedziesz z nami na forum, bo Bobusia i Ty stałyście nam się bliskie
Maleńka skika zdrowiutka wraz z moimTosiem, Trusią i innymi forumowymi króliczkami zza Tęczowego Mostku
Proszę, daj znać ,jak będziesz miała ochotę, o sobie forumowej rodzince
Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie


Ostatnio zmieniony przez T-T-A dnia Wto 8:51, 06 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
PostWysłany: Wto 12:55, 06 Maj 2008
Maazte
 
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Bydgoszczy...





Przykro mi, wiem jak to jest, mojego pierwszego królika znałem 2 tyg. Ale mimo wszystsko bardzo się dla Bobusi poświęciłaś , i to dzięki tobie zyskała sporo życia.Ale nie płacz, ona na pewno nie chciała by żebyś się zamartWIAła.Zrobiłaś dla niej wszystko co mogłaś , pomyśl lepiej nie o tym wypadku a o pięknych chwilach które przeżyliście. Ale na pewno kiedyś się jeszcze spotkacie! Wszyscy jesteśmy z tobą!

Pozdrawiam

Maazte
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:27, 06 Maj 2008
Agga
Gość
 





Przykro mi Sad
PostWysłany: Śro 9:23, 07 Maj 2008
Gina
 
Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice





Antymaterio bardzo mi przykro Sad Pocieszeniem może być fakt, że mała jest teraz szczęśliwa i dużo bryka za tęczowym. Trzymaj się cieplutko :*
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:25, 07 Maj 2008
antymateria
 
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3





Dziękuje Wam bardzo za wyrazy współczucia. Trudno mi się pogodzić z tym, że Bobusi już nie ma. Była moim pierwszym i jedynym zwierzątkiem, jakie kiedykolwiek miałam. I bardzo mi jej brakuje.



pozdrawiam serdecznie Was i Wasze króliczki, a także jeszcze raz bardzo dziękuję za wsparcie i zrozumienie. przez jakiś czas będę zapewne omijać królicze forum, gdyż muszę dojść do siebie.

Ale może jeszcze kiedyś zdecyduję się przygarnąć jakąś króliczynkę. póki co jednak: wypaliłam się.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:37, 07 Maj 2008
T-T-A
Gość
 





Powolutku, powolutku...i będzie mniej bolało. Będziesz mogła wspominać nie tylko z wielkim żalem ale i z nostalgią a nawet pewne sytuacje z uśmiechem poprzez łzy
Moja Andzia jest trzecią w mojej króliczej rodzince. Tosinek odszedł za TM 11 lutego, to tak nie dawno. Myślę o nim, o tej całej sytuacji i jeszcze opłakuję, ale Andzi zawdzięczam bardzo wiele i też jest mi bardzo droga
Przypuszczam, że zdecydowana większość uczestników tego forum przeszła przez odejście swoich uszatych pupili:(((
Coś podejrzewam, że za jakiś czas zapragniesz otoczyć opieką spragnionego czułości królisia.
Jak się raz zasmakowało w tych uszkach, berkach, bachnięciach na boczek i bobkach po całym mieszkaniu, to chyba jest sie trochę uzaleznionym:)
Życzę, abyś jak najszybciej uzyskała względny spokój ducha i mogła wejść, bez bólu w sercu na to forum
Pozdawiam:)
PostWysłany: Czw 0:20, 08 Maj 2008
Basia87
 
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice





Tak mi ciężko w takich tematach i zawsze... Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad
....rycze. Cały czas śledziłam ten temat ale brak mi słów zawsze w tak ciężkich chwilach. Ale nie umie spać bo myśli o Bobusiu i wkońcu usiałam tu się odezwać. Bardzo mi przykro z powodu Bobusia i doskonale ćie rozumie bo też po bardzo dłgim czasie od śmierci swojej suczki zdecydowałam się na królika. Myśle że i Ty z czasem zdecydujesz się znów na zwierzaka.A ta suczka dla mnie też była pierwszym zwierzątkiem tak jak dla Ciebie Bobuś. On teraz jest w lepszym świecie,w raju,gdzie niema bólu i szaleje bez rzadnych obaw i umiaru Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 12:42, 08 Maj 2009
antymateria
 
Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3





Witam wszystkich,

i z góry przepraszam za wykopanie tak starego tematu. Jednak niedawno minął rok od śmierci mojej króliczki i tak sobie zajrzałam na Wasze forum...
brakuje mi Bobuśki, jednakże nie byłabym w stanie zdecydować się na kolejnego królika...
Zaopiekowałam się natomiast bezdomnym kocurem, który przeżył dość traumatyczną jazdę w silniku samochodowym.
Może ten mały rozrabiaka to kolejne wcielenie mojej Bobuśki???
kto wie...
Wink

pozdrawiam wszystkich
Zobacz profil autora
Dylematy króliczej mamy
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 3 z 4  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin